sms na dzisiaj

March 31, 2012 10:29 am

„Zamienię bowiem ich smutek w radość, pocieszę ich i rozweselę po ich troskach.”          (Jr 31, 13)

Pan jest Tym, który pociesza i rozwesela. Pan jest Tym, który przemienia. Przemienia moje myślenie, moje uczucia, moje serce, moje życie. Jak dobrze jest tego doświadczać!

Basia

Cyrenejczyk

March 30, 2012 7:00 am

„…zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem.” (Łk 23, 26)

Choć został przymuszony, to wspominamy go przy rozważaniu każdej drogi krzyżowej. Bo  jednak, chcąc-nie chcąc,  poniósł krzyż – tak długo, jak było trzeba. Jego trud stał się częścią drogi krzyżowej Pana.

Płacz synka w środku nocy, nagły  telefon z prośbą o pomoc, choroba kogoś bliskiego, dziecięcy problem wymagający szybkiej interwencji. Czasem mnie również przymusza sytuacja – gdy coś trzeba zrobić koniecznie i „na już”.  Najtrudniej jest, gdy właśnie wtedy „wracam z pola”, czyli padam z nóg i marzę  już tylko o chwili oddechu.

Nie zawsze dar z siebie przychodzi mi łatwo. Zdarza się, że muszę nawet samą siebie przymuszać, by sprostać sytuacji. I nie zawsze też mojej miłości do innych towarzyszą uczucia przyjemne. Pomaga wtedy myśl, że  każdy wiele mnie kosztujący i ofiarowany Panu dar z siebie jest jak ewangeliczny „talent”, którym On obraca, pomnażając wartość początkową. Czyż nie jest Mu miły także i ten mój trud, do którego się przymuszam – z miłości? Są dni, gdy takich „talentów” można nazbierać dla Niego wiele.

Basia

dwie historie

March 29, 2012 6:04 am

Wyzwala mnie Jego prawda.

Gdy ja opowiadam Mu o zaprzepaszczonych szansach, On przywraca mi pamięć o rzeczach, które się udały.

Gdzie ja widzę pustkę, On mówi, że mnie nigdy nie opuścił.

Gdzie ja widzę obumarłe ziarna, On widzi potencjał zmiany na nowe i lepsze.

Gdy mówię, to i to zepsułam, On odpowiada: Zobacz, ile się nauczyłaś.

Gdy skarżę się, jaka jestem kiepska, On mówi: Jesteś Moim dzieckiem.

Gdy stwierdzam: Nigdy się nie uda, On zachęca: To nic, że nie wyszło, spróbuj jeszcze raz.

Gdy myślę: Mam już dość, On mówi: Widzę, że cierpisz, opowiedz. Mam czas.

Gdy mówię: Nie rozumiem, On uspokaja: Wiem, ale zaufaj Mi.

Gdy rezygnuję i nic już nie mogę, On przypomina: Kocham Cię. W każdej sytuacji możesz kochać. Kiedyś, gdy wszystko minie, zobaczysz ze Mną, że liczyła się tylko miłość.

M

sms na dzisiaj

March 28, 2012 6:00 am

“Jeżeli wytrwacie w mojej nauce, będziecie naprawdę moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda uczyni was wolnymi.” (J 8, 31-2)

Jezus daje prawdę, która wyzwala.

Codziennie, już od samego rana, uczę się korzystać z otrzymanego daru wolności. I wcale to nie jest łatwe, bo chęć dominacji i zaspokojenia swoich egoistycznych potrzeb powoduje, że chcę podporządkować sobie męża i dzieci, czyli chcę tego daru nadużywać.

A przecież Jezus pragnie, abym JEGO zawsze widziała w drugim człowieku, czyli w moich najbliższych również. Chce, abym rezygnowała z siebie i zmieniała – nie innych – lecz siebie.

Wtedy będę naprawdę wolna.

Dosia

Kim jestem?

March 27, 2012 5:00 am

Moi studenci powiedzieli, że jeśliby mieli mieć transplantację serca, to chcieliby moje. Bo nieużywane. Podobno jako wykładowca jestem bez serca.

Moja mama kocha mnie bardzo i uważa za najlepszego ze swoich synów. Bo innego nie ma; są jeszcze dwie siostry z zięciami i 6 wnuków.

Jestem synem, ojcem duchownym, bratem, wujkiem, szwagrem, kolegą, przyjacielem, powiernikiem, kapłanem, konsekrowanym, wykładowcą….. Ilu nas jest? Kim tak do końca? Które z tych określeń najlepiej mnie opisuje?

U kogo czy też u KOGO mam szukać źródeł siebie? Szymonowi powiedział – Ty jesteś Piotr, Szawłowi – Paweł. Tylko On mnie zna do końca. Tylko On zna moje prawdziwe imię. Tylko On ma odpowiedź na moje pytania.

Najcudowniejsze w tym wszystkim, że On mnie zna do końca, bo mnie do końca umiłował. Ja jeszcze nie wiem, kim będę na końcu, ale tego pewnie wiedzieć nie muszę. Wystarczy, że gdy tam się znajdę, spotkam Miłość. Ale żeby ją rozpoznać i ogarnąć, chcę już dziś kochać tak mocno, jak tylko się da.

X Jarosław

Zwiastowanie

March 26, 2012 6:00 am

Dziś myślą i sercem przenosimy się do Nazaretu. To tu wydarzyło się coś, co na zawsze odmieniło bieg historii – począł się Jezus!

Z podziwem wpatruję się w Maryję, która to niezwykłe i niespodziewane wydarzenie potrafiła przyjąć w tak spokojny sposób, z pokornym, ufnym i w pełni otwartym na Boży plan sercem. A przecież zapewne miała świadomość konsekwencji swojego „FIAT” – najtragiczniejszą z nich mogło być przecież ukamienowanie! Pewnie zastanawiała się również, jak przyjmie tę sytuację Józef.

A Józef – czyż nie cierpiał, gdy dowiedział się, że jego ukochana żona stała się brzemienna – została matką dziecka, którego na pewno nie jest ojcem? Z zachwytem myślę o Józefie, który ocalił wtedy Maryję przed oskarżeniami w sobie samym. Ocalił, choć przecież nie rozumiał – ani Jej, ani zaistniałej sytuacji. A jednak nie osądzał, nie potępiał, nie pozwolił sobie na rozgoryczenie i czynienie wyrzutów Maryi.

Czy dla nich dwojga, w pierwszych chwilach oswajania się z nowiną, poczęcie Jezusa nie stało się próbą małżeńskiej miłości? – Próbą, przez którą przeszli w zachwycająco piękny sposób?

Również dla wielu z nas – matek i ojców, niespodziewane poczęcie dziecka, choć w swej istocie jest przecież zawsze wydarzeniem radosnym i godnym jak najpiękniejszego świętowania, stanowi czasami próbę małżeńskiej miłości.

Widać tak Pan Bóg chciał, by w życiu małżeńskim splatały się ze sobą wielkie radości i cierpienia; nadzieje i obawy, skoro nie oszczędził tego nawet najświętszym małżonkom – Maryi i Józefowi. Zawierzmy Im dziś nasze rodzicielstwo. Prośmy o pomoc w owocnym przeżyciu prób małżeńskiej miłości. Bo Oni tak dobrze nas rozumieją!

Basia

bohaterki

March 24, 2012 6:00 am

Było o bohaterach, to teraz czas na nas. Na szpilkach, w kapciach, na boso w piaskownicy. Mistrzynie metamorfozy.

Walka ze zmęczeniem, walka z kolejną czekoladką, ale najbardziej walka z presją, by nadawać się na trzy okładki czasopisma na raz: Super-żona, Super-mama, Biznesłoman Roku. Superwoman.

Czy muszę być “super”? Na co dzień tylko żongluję*. Podrzucam do góry po kilka piłeczek. Odrabianie lekcji, benzyna po 5,74, rehabilitacja, bułki, brak płynu w spryskiwaczu, nowe słówka, puder sypki, urodziny syna, ryba, trening interpersonalny.

Staram się, żeby nie pospadały w krzaki. Ale bądźmy szczerzy: podrzucam piłeczki, ale nie wszystkie lądują tam, gdzie bym chciała. Na szczęście! Na szczęście nie muszę być super. Ludzie nie lubią tych „super”. Rodzina nie lubi mnie „super”. Wolą, jak się uśmiecham.

Uśmiecham się. We wszystkim chciałabym pamiętać, że nic za wszelką cenę. Że ludzie zawsze przed rzeczami. Że sukces to rzecz względna, czasem ma na imię „naleśnik z serem”. Że nic nie „muszę” poza miłością, a w niej się mieści wiele genialnych rzeczy. Nawet jeśli kosztują – w tym również utratę miejsca na okładce czasopisma.

Małgosia

* „Jak ona to robi?”, Douglas McGrath, USA 2011

Matka

March 23, 2012 6:00 am

wierni w miłości będą przy Nim trwali… (Mdr 3,9)

Matka – obecna od początku do samego końca krzyżowej drogi.

Wierna w miłości. Wytrwała i mężna w cierpieniu. To Ona pokazuje nam, jak ważna jest współczująca i cicha obecność, pełna dobroci i modlitwy, przy kimś, kto bardzo cierpi.

Nie zapominajmy, że we wszystkich naszych bólach i smutkach towarzyszy nam Matka. Od Niej uczmy się, jak kochać cierpiących.

Basia

sms na dzisiaj

March 22, 2012 12:12 pm

“Zgłębiacie Pisma, gdyż uważacie, że dzięki nim będziecie mieć życie wieczne” (J 5, 39)

Nie dość, że trudne jest samo zgłębianie Pisma, bo wymaga determinacji i poświęcenia tak cennego czasu, to jeszcze trudniejsze jest jego przyjmowanie. Samo zgłębianie na poziomie intelektu bowiem nie wystarczy: potrzeba dać się Słowu dotknąć i poprowadzić.

Wielką przygodą jest poznawanie Pisma w rytmie czytań mszalnych przeznaczonych na dany dzień. Są listem osobistym Boga do mnie, światłem dla mojej osobistej sytuacji, choć przecież bardzo jednoczy i umacnia świadomość, że wszyscy wierni naszego Kościoła mogą dziś usłyszeć to samo Słowo.

Bo z czytaniem Słowa Bożego jest tak, jakbyśmy siadali u stóp Jezusa – blisko Przyjaciela, który zwraca się bezpośrednio do nas. Do Ciebie i do mnie. Przyjaciela też nie zawsze rozumiemy, ale przebywając razem z Nim, znajdujemy w końcu wyjaśnienie dla tego, co dziś wydaje się niezrozumiałe.

Dosia