Chrystus Zmartwychwstał, Alleluja!

March 31, 2013 5:36 pm

Prawdziwie Zmartwychwstał, Alleluja!

Tak się w tym cudownym czasie pozdrawiamy. Na nowo, za każdym razem mocniej przeżywając te najpiękniejsze dni i chwile. Nie chcąc nic z tej radości utracić. Wszystkie nasze mroki, trudności i zwątpienia chowając w Jego chwalebnych ranach. On zwyciężył i śmierć, i szatana. Ta Miłość pokonała wszystko. I nieustannie pokonuje wszystko w nas, co nie jest Jego, by w nas objawiła się Jego Miłość i moc, i chwała, i potęga.

W Nim rozpoznajemy prawdę o sobie i o naszych Bliskich. Dziś odwiedzamy naszych Bliskich, by dzielić się sobą.

Jestem dziś tak blisko Was, jak to tylko możliwe. I BARDZO o Was pamiętałem w Wielki Czwartek. Być Jego kapłanem, to więcej niż serce i rozum może ogarnąć. Co nie przeszkadza jednak, by w tym Jego kapłaństwie być nieustannym wstawiennictwem u Bożego Miłosierdzia za każdą i każdego z Was.

My, ludzie z Przystani, jesteśmy ciągle w drodze, na szlakach Jego nieustannego poszukiwania człowieka w potrzebie. Chcemy dotrzeć wszędzie tam, gdzie człowiek jest głodny prawdy o sobie, czyli tego, że nie da się nas zrozumieć bez miłości. Pamiętajcie, jesteśmy posłani. Nieśmy Miłość do małżeństw i rodzin. Bez Niej jesteśmy tylko cieniem prawdy. Nieśmy ją niestrudzenie, bo czerpiemy moc nie z siebie, tylko z Jego Zmartwychwstania.

Z serca Was błogosławię. I razem z Wami wołam: Alleluja. On Zmartwychwstał. I żyje. A my w Nim. Na wieczność całą.

Ks. Jarosław

Wielka Noc

March 31, 2013 3:00 am

Przychodzi do Ciebie. I ma Ci tyle do powiedzenia.

Przychodzi do Ciebie, co mówisz, że nie masz siły. I mówi, że wszystko wie, i nie przeraża Go twoja słabość, i starczy ci Jego łaski. Starczy ci Jego miłości do obdzielenia nią innych.

Do Ciebie, co mówisz, że boli. I mówi: napełnię Twoje rany moim światłem i będziesz je nosić jak medale. I jak pamiątki najbardziej osobistych spotkań ze Mną. I spotkasz w tych ranach wielu, którym dasz słowo otuchy.

Przychodzi do Ciebie, co boisz się jutra. I mówi, że jest Twoim jutrem, że nigdy Cię nie zawiedzie.

Przecież dla Ciebie przeszedł to wszystko – i zmartwychwstał. Żebyś nigdy nie był sam.

M

cisza

March 30, 2013 5:00 am

Ma dla mnie w przeżywaniu Wielkiej Soboty wielkie znaczenie i zawsze mi się z nią kojarzy. Na nią wieczorem w Wielki Piątek z utęsknieniem czekam. Cisza i nagły spokój, jak w filmie, gdy po decybelach hałasu nagle w ułamku sekundy nie słyszymy nic.  Albo jak oko cyklonu, gdy po szaleństwach żywiołu nagle wszystko się uspokaja. I następuje to szczególne uczucie ulgi ze świadomością tego, że jednak za chwilę znowu coś nastąpi.

A wiem, że nie wrócą już z taką siłą żywioły Wielkiego Tygodnia.  Świadomość, że wśród ukochanych uczniów jest zdrajca, że wierność deklarowana okazuje się nieprawdziwa, że nawet czuwać na modlitwie nie potrafią oraz że rozproszą się i mało kto zostanie pod krzyżem. Choć serce jeszcze rozdygotane okrucieństwem Drogi Krzyżowej to przecież wie, że …

Jakże bym chciał, by każdy mój dzień był wypełniony takim wyczekiwaniem na to, co wiadome, co oczywiste, co tak upragnione. Na spotkanie ze Zmartwychwstałym. Ale na razie sza… Trwajmy w ciszy, ciszy oczekiwania.

Michał

więzy krwi

March 29, 2013 5:00 am

Wypowiada z krzyża tak niewiele słów, a jednak mówi całym sobą.

Że każdy człowiek jest wartościowy, że nie ma dla Niego takiego, który by się nie liczył.

To ostatni sposób, żeby jeszcze coś powiedzieć do tych, którzy nie wierzą już w żadne zapewnienia. Bo może tyle wydarzyło się w ich życiu.

Przez kilka lat działania dawał z siebie wszystko, żeby powiedzieć o miłości Ojca. Mało spał, nie miał swojego kąta, szukał pogubionych i oni szukali Jego, uzdrawiał, przebaczał, brał w obronę, pokazywał drogę do prawdziwego życia.

Ta ostatnia deklaracja miłości jest totalna, jest otwarciem całego Siebie. Żeby Ci to powiedzieć, uczynił się całkowicie bezbronnym. Wziął na Siebie Twoje ciężary i pozwolił się tak bardzo zranić. Gdy rozebrany z godności i odrzucony, woła do Ojca o swojej samotności, wydaje się, że nie ma już ani wiary, ani nadziei, a treścią Jego ofiary pozostaje jedynie bezgraniczna, “nielogiczna” miłość.

Do Ojca. Do Ciebie. Żebyś Go przyjął. Żebyś Mu uwierzył. Żebyś pozwolił Mu stać się częścią Twego życia.

M

Nie zapomnij o Ogrójcu.

March 28, 2013 5:00 am

W poniedziałek Michał pisał o różnych miejscach, w których mamy nadzieję Was spotkać w tym świętym czasie. Dziś spotykamy się więc w tajemnicy eucharystii oraz – z serdeczną pamięcią, modlitwą i wdzięcznością – przy Jego (i naszych) kapłanach.

Ale też i w Ogrójcu.

Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze mną!” – tak prosił Jezus swoich uczniów w noc przed męką. A oni, znużeni, posnęli.

Jak ważna jest dla mnie lekcja Ogrójca. Gdy jest ciężko, przypominam sobie Jezusa, który „pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił”, który jest tak bardzo autentyczny względem Ojca, że nie wstydzi się okazać swoich uczuć i wołać „zabierz ode mnie ten kielich”, który ostatecznie zgadza się na Jego wolę („nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!”) mimo strasznej trwogi związanej z jej spełnieniem. I w tej śmiertelnej trwodze i bólu zaprasza nas – Jego uczniów i bliskich, byśmy przy Nim byli, byśmy nie posnęli. Nie może nas tam zabraknąć.

Basia

przygotowania

March 27, 2013 5:00 am

“On odrzekł: Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami.” (Mt 26,14-25)

Te kilka dni Wielkiego Tygodnia, pomiędzy Niedzielą Palmową a Wielkim Czwartkiem, wcale nie są zawieszone w próżni. Jest to czas, jakże bliski i jakże znany memu sercu. Czas, w którym narasta ludzka trwoga Pana Jezusa przed czekającym Go cierpieniem, a jej apogeum wyraźnie widać w Ogrodzie Oliwnym.

I ta moja bezradność, bezsilność i brak pomysłu, co robić?

I nawet w tak trudnej dla siebie chwili Jezus mnie nie opuszcza. Dokładnie mi mówi, co zrobić, bo chce ze mną spędzić te chwile. Niezależnie od tego, jak ja będę umiała je przeżyć. Po prostu chce, żebym się przygotowała, żebym była.

Księża, znani Jezusowi, posługują w konfesjonałach, aby pomóc nam przygotować się do tej Paschy.

I jeszcze dzisiaj, sprzątanie Kościoła, chociaż to nie nasz dyżur, ale może i moja praca się przyda.

Dorota

nie uciekaj, bądź

March 26, 2013 5:00 am

Przyjaciel Męża, ojciec dwójki małych dzieci, kilka lat temu zapadł na ciężki nowotwór. Diagnoza ze złymi rokowaniami przyszła w samo Triduum Paschalne. Po ciężkiej walce o życie, trwającej wiele miesięcy, opowiadał z Żoną na rekolekcyjnym dzieleniu, jak bardzo bolało, że ucichł telefon, zamarły wizyty, skończyły się propozycje życia towarzyskiego. Dziękował Andrzejowi za to, że zachował w tym czasie normalny kontakt. A przecież pamiętam, jak bardzo wystraszony Andrzej jechał wtedy do szpitala w odwiedziny, po operacji, co nie dała nadziei. “Co ja mu powiem?”

Można rzec: chcesz, żeby wokół Ciebie zrobiło się pusto, powiedz innym o swoim cierpieniu, na które nie znasz lekarstwa. Bezradność zabija w nas pamięć o zwykłych gestach i słowach, niosących ulgę. Łatwiej jesteśmy tam, gdzie możemy coś “zdziałać”, gdzie jesteśmy skuteczni.

Co powiedzieć Jezusowi, który ma swoje ostatnie dni życia, ale już przecież jest skazany na śmierć, spisany na straty? Przecież poradzi sobie jakoś, trudno, taka wola Boża, wszystko nieuniknione. Niebawem sobota, niedziela, lany poniedziałek.

A jednak robi to dla Niego kolosalną różnicę, aby ktoś z Nim był. Ktoś znaczy Ty, bo nikt Ciebie nie zastąpi. Żebyś był ze swoim niewielkim spektrum możliwości działania – ale czy chorego dziecka nie trzymasz za rękę? Czy sam, śmiertelnie przerażony, chciałbyś wiedzieć, że ktoś przy Tobie trwa?

Oczywiście w każdym z nas jest Piotr, zdolny do dezercji, nie jesteśmy od niego lepsi. Ale jest też w nas i Jan, i Maria Magdalena – z ich bezgraniczną i “nieracjonalną” miłością. Czy Jezus w wielkim spektaklu odrzucenia zauważył, że z Nim byli? Przecież i tak zgasł w męczarni.

Czy mimo to – nawet w gaśnięciu, a może zwłaszcza i szczególnie wtedy – nie potrzebujemy, by ktoś jednak był z nami aż do końca?

M

Wielki Tydzień

March 25, 2013 5:00 am

Pewnie szliście gdzieś kiedykolwiek w wietrzną pogodę. Doprecyzuję:  gdy bardzo silny wiatr wiał w plecy. Nie, nie taki wiatr, co to człowiek się cieszy, bo pomaga. Ale taki, co to zatrzymać się nie można, ledwo kontrolujemy ruchy i kierunek, a czasem nawet się robi trochę niebezpiecznie.

Ku czemu zmierzam. Otóż właśnie mija Wielki Post. Stoję u progu Wielkiego Tygodnia. Nie wiem, kiedy ten czas upłynął, naprawdę. Właśnie tak się czuję, jakbym pchany szalonym wichrem,  nie mogąc się zatrzymać, nagle zauważył, że jestem gdzie jestem. Analizuję moje „przeżycie” Wielkiego Postu, powzięte postanowienia itp. To wszystko jest ważne, bardzo pomaga we właściwym przeżywaniu tego, co przed nami, lecz…

Wielki Tydzień nie jest wielki miarą przeżycia Wielkiego Postu,  na pewno nie przydają mu znaczenia nasze postanowienia, choćby były naprawdę najwspanialsze i choćby udało się je zrealizować w 100%.  Nie jest wielki , bo ceremonie piękne w kościele, bo może kolejki do konfesjonałów większe niż zwykle. Nie jest wielki, bo wspominamy pewne zdarzenia z życia Chrystusa. Jest wielki, bo Wielkie te wydarzenia. I ważne jest, jak przeżywamy to „wspomnienie” męki i zmartwychwstania. I pomagają w tym rzeczy wcześniej przeze mnie opisane. Lecz najważniejsze wydaje mi się wyciszenie i otwarcie serca, oczu, uszu, całych nas na to, by On przemawiał.

I nadzieję mam, że będziemy razem przystawać i że się z spotkamy w wielu świętych miejscach, a już na pewno pod krzyżem oraz przy pustym grobie.

Michał

Trzęsacz

March 24, 2013 5:33 pm

znany z tego, ze na brzegu stoi ostatnia ściana kościoła, który zabrało morze. Pomyśleć, że gdy go budowano, znajdował się w odległości 2 km od morza. Trochę czasu to morzu zajęło, ale skutki jego działań możemy wszyscy oglądać. Z kościoła, który służył modlitwie i czci Pana Boga, została atrakcja turystyczna.

Czasem tak sobie myślę o małżeństwach wystawionych na działanie żywiołów świata. Jeśli nie zbudują odpowiednich zabezpieczeń, kiedyś, w przyszłości, zostanie tylko jedna ściana, jakaś fasada. Coś z niego zostało, ale już nie spełnia swojej funkcji.

Patrzę z radością na małżeństwa kończące program 1 w Trzęsaczu. Powbijali zabezpieczenia, kotwy i palisady, które mają ich chronić przed zagrożeniami z zewnątrz i od wewnątrz. Teraz trzeba tylko wytrwałości.

Jeszcze trochę zadań nas dziś czeka, ale już widać, że Program zrobił swoje. Przywrócił nadzieję, że można coś zmienić na lepsze, dał narzędzia, jak to zrobić i zostawił wiarę, że On jest z nami, bo do końca nas umiłował. Za cenę swojego życia dał nam nowe życie.

W Niedzielę Palmową, z Trzęsacza,

ks. Jarosław Szymczak

RuinyKosciolaWTrzesaczu02Kościół w Trzęsaczu w 1870 r.

214-3_800Ruiny kościoła w Trzęsaczu

Fazy niszczenia kościoła – TU.

Dawno nie było programu pierwszego… ;-)

March 23, 2013 11:54 am

Minęły już przecież dwa tygodnie od ostatniego. Ktoś się mnie kiedyś zapytał, czy mi się nie nudzi od tylu już lat prowadzić Program 1? Trochę ich przecież każdego roku jest. Trzy tygodnie temu Anglia, dwa tygodnie temu Belgia, teraz – po raz pierwszy w Trzęsaczu. Za miesiąc w Springfield, USA, a tydzień później w Mexico City. Odpowiedź brzmi oczywiście NIE. Nie nudzi się, wręcz przeciwnie, BARDZO lubię spotykać się z małżeństwami, które przychodzą na nasze programy. Każde z tych spotkań jest inne, każde coś wnosi do mojego życia i jest dla mnie samego ogromnym ubogaceniem.

Dziś zaczął się Program 1 w Trzęsaczu. W całości przygotowany i zorganizowany przez niezwykłego kapłana, ks. Stanisława Krzyżanowskiego, oddanego od 10 lat Młodzieżowemu Ośrodkowi Szkoleniowo-Wypoczynkowemu im. Jana Pawła II. Ciągle się tu coś dzieje. Tym razem ks. Stanisław zaprosił grupkę 11 małżeństw ze stażem od 5 miesięcy do 40 lat na nasz Program. Towarzyszą mi Agnieszka i Robert Bondarenkowie (zabrali ze sobą swoją „piątkę”) oraz Renata i Maciek, nasi najstarsi stażem trenerzy.

Warunki idealne. Na dworze mróz i wszystko pokryte śniegiem, na niebie piękne słońce, w domu ciepło i przestronnie. A od nas do morza 200 metrów. Sprawdziliśmy wczoraj w nocy, po przyjeździe. Morze jest. Nie zamarzło.

I już pewnie wiecie o co Was proszę… Z Waszym wsparciem możemy o wiele więcej.

Do usłyszenia jutro,

z modlitwą za Was,

z szumem fal

ks. Jarosław Szymczak