Zapraszamy do czytania zaprzyjaźnionego bloga na stronie:
http://ecclesiasta.wordpress.com .
Jego autorem jest Dariusz Skrętowski, mąż i ojciec piątki dzieci, z wykształcenia historyk, znany w swoim środowisku z prawdziwej pasji przedmiotu. Rodzina Skrętowskich należy do warszawskiego Ogniska Świętej Rodziny.
Nowo powstały blog będzie oscylował wokół wiary, teologii i Pisma Świętego, choć jak zapowiada Autor, zapewne nie uda mu się uniknąć tematów związanych z historią Polski, zwłaszcza najnowszą.
Już czekamy na kolejne wpisy.
Zespół Przystani
“Królestwo niebieskie podobne jest do kupca poszukującego drogocennych pereł. Gdy znalazł jedną, drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko co miał, i kupił ją.” ( Mt 13, 46)
Dużo czasu minęło od wspólnego spotkania podczas naszego ostatniego Programu Rozwoju Relacji Małżeńskich, czyli od Programu 4 (JA+Bóg). A że spotykamy się dokładnie w tym samym gronie, to znamy się już troszkę, choć każda z rodzin z innego “końca świata”.
Gdy dzieliliśmy się swoimi doświadczeniami, łatwo było zauważyć, że każdy z nas niosąc trudy minionego roku, ulgę odczuwał w momencie, gdy oddawał je wszystkie Bogu i Jemu się dawał prowadzić. Choć czasem to jest kosztowne i wymaga wielu wyrzeczeń. Ale świadomość posiadania drogocennej perły – skarbu – królestwa niebieskiego, jest warte tego wysiłku.
Z pozdrowieniami z Trzęsacza, z Programu 5: MY+Bóg 🙂
Dorota
Spotyka nas po raz kolejny w tym samym gronie. To ta cześć naszych Programów, które przeżywa się z tymi samymi ludźmi. Przez minimum trzy lata wspólnej pracy. Czekamy jeszcze na jedną rodzinę, która już za chwile dojedzie. Póki co, spotykamy się, żeby po prostu poprzebywać ze sobą. Jak to w rodzinie. A może nawet jeszcze bardziej, bo ta tak bardzo z wyboru. Patrzymy na dzieci, które tak wyrosły, na zmiany, które zaszły w naszych rodzinach, na nowe zadania, które wzięliśmy na siebie. Ciekawi jesteśmy, dokąd teraz nas Duch Święty poprowadzi?
Dziękujemy za pamięć i polecamy się Waszej pamięci.
Z Trzęsacza
Ks. Jarosław
W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. (1J 4)
Ojciec – ktoś, dla kogo ty jesteś tak ważny, że przyjmuje cię w brudnej koszuli i niezawiązanym bucie, nie mogąc się doczekać spotkania. Twoje grzechy wziął na siebie Jego Syn, więc On patrząc na Ciebie, widzi swoje ukochane dziecko. Kochane do końca i także (a może właśnie) wtedy, gdy samo doświadcza końca własnych możliwości.
Gdy to dziecko doświadcza z kolei, jak bardzo jest kochane zupełnie za darmo, obdarzane przebaczeniem i dobrocią, wypada mu z rąk proca, z której miało strzelić do brata.
Ileż zależy od portretu Ojca. Pozwólmy, by go korygował, ilekroć kojarzy nam się z tym, kim nie jest.
M
PS. W Trzęsaczu zaczyna się testowy Program 5. Pewnie grupa eksperymentalna ucieszy się ze wsparcia.
mawiają historycy sztuki. Sufit w katedrze może mieć wiele nazw, ale trzeba je znać, żeby móc je zauważyć. Znamy tę „epidemię ciąży” kiedy sami jesteśmy w tym stanie, lub ilość samochodów naszej marki, gdy świeżo weszliśmy w posiadanie tego modelu. Na ścieżkach biegowych zauważamy siebie nawzajem okazując sobie choćby najprostszy gest pozdrowienia – bo wiemy, ile to kosztuje.
a
W czasie różnych wypraw nad morze i z powrotem mijam tak wiele małżeństw i rodzin. Jak wiele widać po ich twarzach, po ich sposobie chodzenia, porozumiewania się. Zbyt często jest to obraz pozostawiający sporo do życzenia. A przecież i wtedy można poprosić, w chwili choćby najkrótszej modlitwy, o wsparcie dla nich. Czasem miły komentarz może rozjaśnić ich oblicze. Nawet i w ten prosty sposób możemy szerzyć dookoła siebie świat przyjazny rodzinie.
a
Z końca kolejnego turnusu
a
ks. Jarosław – zawsze radosny 🙂 Rozważając dzisiejszą Ewangelię pomyślałem sobie o różnych owocach, jakie może wydać to samo ziarno. Czyż nie jest podobnie z naszymi różnymi obowiązkami, czynnościami do wykonania, jak np. zrobienie komuś herbaty czy kawy. Czy można tutaj mówić o różnych stopniach owocowania?
Pomyślałem sobie, że może to jest tak, że jak zrobimy tę herbatę dobrze, to może być owoc trzydziestokrotny, ale jak zrobimy ją chętnie, to już sześćdziesięciokrotny, a jak radośnie, to stukrotny. Dobrze, chętnie, radośnie. Ta sama czynność, a ile potrafi wyrazić.
Dziś więc pozdrawiam Was najradośniej, jak potrafię 🙂
ks. Jarosław
Uczucia sześciomiesięcznego dziecka są nieudawane. Radość, gdy odrywa się na chwilę od piersi mamy i patrzy jej w oczy. Strach, gdy budzi się na spacerze i widzi nad sobą falujące gałęzie drzew. Patrzę na te wielkie, przerażone oczy i mówię “jestem synku, nie bój się, tata jest”. Podobnie mówi żona i wtedy zauważam, że skądś to słowo znam. To przecież Imię Boga. Czyżbym był w Jego oczach równie bezradny i przerażony jak dziecko, że mówi: “nie bój się, Ja Jestem” ?
Andrzej J.
Dawno temu usłyszałam pewne opowiadanie, które mocno zapadło mi w pamięć.
Wojna. Na niej dwóch towarzyszy broni. Ciężki ostrzał zmusił oddział do odwrotu, ale jeden z tej dwójki został ciężko postrzelony. Po pewnym czasie drugi zorientował się, że tamten został na polu bitwy. Zawrócił szukać go wśród zabitych i znalazł jeszcze żywego. Wziął go na plecy i niósł wśród świstu kul.
Gdy dotarł do obozowiska, przyjaciel już nie żył. Obrażenia były zbyt ciężkie, i tak nic nie dałoby się zrobić. Koledzy zapytali, czy warto było narażać życie. Spojrzał na nich zdumiony, że o to pytają. Odpowiedział: “Gdy go znalazłem jeszcze przytomnego, powiedział: ‘Wiedziałem, że przyjdziesz’.”
Wracanie się zamiast parcia naprzód, nadkładanie drogi, narażanie się, wydawanie życia za braci. Nawet pośród nonsensu i zawieruchy. Ostateczny dowód, że się dla mnie liczysz. Mężu, żono, córko, synu, przyjacielu.
M
To był taki dzień, że już miałam wrażenie, że oprócz nieustannych strofowań i upomnień, nie jestem w stanie nic innego powiedzieć naszym dzieciom. Bardzo to było przykre i bardzo zmęczona byłam tą sytuacją.
Z pomocą przyszło nam Morze Północne, które wyrzuciło na brzeg mnóstwo kamieni idealnych do puszczania kaczek.
“Dziękuję Ci, Tato, że nauczyłeś mnie puszczać kaczki!” – woła najstarszy syn, cały w euforii –“a kto Ciebie nauczył?”
I tu zaczęła się nowa historia … o historii naszej rodziny.
Jakie to szczęście, że mój Mąż umiał zostawić za sobą wszystkie trudne chwile tego dnia i być, po prostu być. Razem z Rodziną.
Dorota
Na plaży mój brat opowiada mi dowcip:
– Przez siedemnaście lat trwania naszego małżeństwa poprawiasz mnie za każdym razem, gdy coś powiem.
– Osiemnaście.
Na tramwajach widywałam inspirujący napis: “Zachowaj odstęp”. I w małżeństwie brak odstępu może prowadzić do błędnego przekonania, że drugi nadaje się tylko do nieustannej korekty. Bez dystansu, który zakłada poszanowanie inności, nie stajemy się odkrywcami talentów, opiekunami dobra, kibicami rozwoju. Raczej toksyną podcinającą skrzydła. Ale nawet dla pary z dowcipu jest szansa: osiemnaście lat – to na szczęście nie pięćdziesiąt. 😉 Katarynkę “nie masz racji” można jeszcze przeprogramować na przykład na: “to bardzo ciekawe, dlaczego tak uważasz?”
M