„Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga.” (1J 4,7)
Wraz z naszym synem na treningi piłki nożnej chodzi pewien chłopak, starszy od naszego, który jest momentami bardzo agresywny a wręcz perfidny. Ostatnio upatrzył sobie naszego syna i nieustanie „nadeptuje mu na odcisk”. Od naszego syna wymaga to niemałego wysiłku, aby nie dać się sprowokować. Ostatnio jednak, na jego zaczepki, odpowiedział mu: „Nie mów tak do mnie, bo będziesz miał kłopoty”. Gdy tamten zapytał: „jakie?”, odpowiedział mu: „Będziesz miał do czynienia z moim Tatą!”
No.
Jeszcze nie wiemy, czy będzie konieczna interwencja ojcowska, ale przypomniały się nam pewne sytuacje sprzed roku, gdzie nasz syn brał udział w sprzeczkach rówieśniczych i gdzie chłopców poniosło. Pamiętam, jaka czułam się rozdarta, gdy z jednej strony, widząc, że pewne zachowania agresywne kolegów pobudzają naszego syna do agresywnej odpowiedzi, nie wiedziałam, czy namawiać męża, aby „po męsku” załatwił sprawę, czy przekonywać syna, że czasami trzeba sobie odpuścić. Przecież gniew i agresja budzi tylko agresję, ale pozostawienie dziecka bez wsparcia też zdawało się kiepskim zakończeniem sprawy.
Po długich namysłach znaleźliśmy trzecie rozwiązanie 😀
Widząc, że syn znowu „ładuje się” w jakąś przykrą sytuację, w której brał udział jako strona pokrzywdzona, mąż podchodził do drugiego chłopca (a byli nam oni dobrze znani) i mówił: „Jestem przekonany, że Twój Tato, gdyby widział, że dzieje się Tobie krzywda na pewno przyszedłby Ci z pomocą. I ja też nie chcę i nie pozwolę, żeby mojemu synowi działa się krzywda.” Więcej słów nie było potrzebnych, bo chłopcy słysząc, że ich tato na pewno też przyszedłby im z pomocą natychmiast łagodnieli, a nasz syn również czuł silne wsparcie ze strony swojego ojca i wcale nie miał ochoty dalej się na kolegę dąsać. W tym momencie było podanie ręki, żółwik, piątka itp. 😉 – Idziemy się bawić.
Nie wiem, czy w opisanej na początku historii będzie potrzebna interwencja i nie wiem, czy zadziała, bo zupełnie nie znamy ojca tego chłopca. Będziemy szukać trzeciego rozwiązania. Mam nadzieję, że się wszystko dobrze skończy.
Dorota