„Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.” (Jr 20, 7)
Mocne wyznanie Jeremiasza. Jest w nim wiele emocji, nawet pretensji, bo przez to, że zdecydował się służyć Panu, odpowiadając na głos Boży spodziewał się raczej poszanowania, a spotykały Go tylko gorzkie rozczarowania ze strony ludzi, odrzucenie i wyśmianie.
I chociaż przeżywał z tego powodu katusze, chociaż miał dosyć tej służby, chociaż postanowił z Nim zerwać – nie mógł i nie umiał. Rozpoznał przecież Boga i Jego Miłość.
A Bóg, który sam jest Miłością, każdego z nas zaprasza i uwodzi swoją Miłością – doskonałą, bezinteresowną, wiecznie żywą. Cały czas czeka, abyśmy dali się jej uwieść. Miłości, która wyrażona została bezinteresowną ofiarą Syna na krzyżu. Miłości, która wyzwala z wszelkich przywiązań i słabości, i która nigdy się nie kończy, bo pokonała i grzech, i śmierć. Uwodzi nas Miłością, która da nam siłę pokonać i przetrwać wszelkie trudności, chociaż świat zachęca do zupełnie czego innego. I właśnie ta Jego Miłość daje pełnię szczęścia Bożego, do którego tak tęskni dusza (Ps 63)
I jak się nie dać uwieść takiej Miłości?
Dorota
Odwaga bycia świadkiem
August 30, 2014 10:31 am
“Będziecie moimi świadkami” (Dz 1,8) jest ostatnim poleceniem Pana Jezusa. Tuż przed Wniebowstąpieniem. Jako Towarzysza mieli otrzymać Ducha Świętego, którego moc została im obiecana. Zadanie dla Apostołów i zadanie dla każdego z nas.
Choć mamy różne talenty i różne powołania, łączy nas to samo zadanie – być świadkiem. Misjonarz i siostra zakonna, osoba konsekrowana czy świecka, małżonkowie i samotni, mamy to samo zadanie: świadczyć w swoim życiu, że go spotkaliśmy, że choć oddał za nas życie, to żyje. Być świadkami Jego zmartwychwstania w tylu różnych wymiarach życia.
Wczoraj przeżywaliśmy tragiczną śmierć św. Jana Chrzciciela: oddał życie, bo stanął na straży godności małżeństwa. Jeszcze nie było wtedy mowy o sakramentalnym małżeństwie. “Nie wolno ci mieć żony brata twego”. Św. Maksymilian oddał swoje życie za męża i ojca, żeby ten mógł wrócić do rodziny. Dzisiaj można być świadkiem nie tylko przez trwanie w małżeństwie, ale poprzez troskę o jego kondycję i rozwój. Jak pisał w “Humanae vitae” Paweł VI, którego beatyfikacja wkrótce nastąpi: “aby miłość ta w radościach i trudach codziennego życia nie tylko trwała, lecz jeszcze wzrastała, tak ażeby małżonkowie stawali się niejako jednym sercem i jedną duszą, i razem osiągali swą ludzką doskonałość” (HV, 9). Czasem to będzie codzienny dziesięciominutowy spacer we dwoje, czasem rezygnacja z lepszego stanowiska w pracy, żeby być więcej z rodziną, czasem poświęcenie weekendu na Program Ja+Ty=My, czasem…
Dziś o małżeństwo, miejsce spotkania Boga z człowiekiem, znak jego miłości do Kościoła, trzeba walczyć. Potrzeba odwagi bycia świadkiem.
Z modlitwą za Was
ks. Jarosław
obietnica
August 29, 2014 9:04 am
Ja jestem z tobą – wyrocznia Pana – by cię ochraniać. (Jr 1, 19)
Między Jego słowami i czynami nie ma żadnej sprzeczności. Nie czyni żadnych deklaracji bez pokrycia. Jeśli obiecuje, nie powstrzymają Go żadne zebrania na szczycie, żadne spotkania, żadne sprawy nie cierpiące zwłoki. Obiecuje troskę o nas na każdym kroku, najbardziej realną pomoc. W którą często nie wierzymy, od której się odwracamy ku własnym systemom zabezpieczeń, czyniąc ją nie do końca możliwą.
Najbardziej słowny Bóg na świecie obiecuje nam ochronę i bliskość. Dzisiaj też i we wszystkich naszych “niemożliwych” także.
Mplus
all you need is just a little patience*
August 28, 2014 5:00 am
“Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie.” (Mt 24,42)
Kiedyś cierpliwość kojarzyła mi się głównie z “cierpieniem”, także z uwagi na wspólny źródłosłów. Co ciekawe, również w angielskim słowo “patient” znaczy zarówno “cierpliwy”, jak i “pacjent”. Drugie określenie dobrze oddaje ograniczony obszar wpływu na rzeczywistość. Wymuszoną bierność. Cierpliwość to odporność na to wszystko, co znalazło się poza naszą mocą. Czy to będzie zachowanie innych (lub brak oczekiwanych zachowań), czy okoliczności zewnętrzne, czy własne ograniczenia.
Dziś powiedziałabym, że cierpliwość – to zdolność kochania w tych wszystkich okolicznościach. Gdy nie dzieje się to, co “powinno”, na co mieliśmy nadzieję. Gdy pozornie “nic się nie dzieje”. Nie ma jeszcze czego świętować. Znaki zapytania i zakręty. Jej siostrą musi być nadzieja, że wszystko w swoim czasie, z ręki Tego, który nie zawodzi.
I przypominam sobie bliskie tej definicji cierpliwości – określenie kobiecości wg naszego dawnego duszpasterza akademickiego, “Orzecha”**: kobieta potrafi nawet w największej zawierusze, w najtragiczniejszych okolicznościach, zaproponować szklankę herbaty.
Co będzie trudno, bo od dzisiaj u nas nie ma wody. Remont kanalizacji spółdzielnia wiosną zaplanowała właśnie w przeddzień początku roku szkolnego.
Pozdrawiając cierpliwie
Mplus
*Guns’N’Roses Patience
**ks. Stanisław Orzechowski, DA Wawrzyny, Wrocław
Jego pokój
August 27, 2014 9:13 am
Wraz z Mężem, jako rodzice, nieuchronnie wchodzimy w kolejny etap wychowawczy, a nasz najstarszy syn w kolejny etap rozwoju. Ledwo nauczyliśmy się nawzajem reagować na zachowania typowe dla starszych dzieci, a już zaczynają pojawiać się zachowania typowe dla nastolatków. Z tymi jeszcze nie do końca sobie radzimy, chociaż spodziewamy się ich od jakiegoś czasu.
Jest we mnie pewnego rodzaju strach, że nie podołam, tym bardziej, że wszyscy mamy temperamenty należące do tych bardziej porywczych. Jest we mnie dużo niepokoju, że moje „wyczytane”, nowe kompetencje, w dużej mierze sprzeczne z tymi, którymi sama byłam wychowywana i są niejako wpisane we mnie, jednak nie będą miały siły przebicia w mojej porywczej naturze.
Wiec wszystkie te moje słabości i niepewności oddałam Panu, szukając wsparcia i pocieszenia, i wskazówek do działania. Znalazłam pierwszą z nich. Za Św. Pawłem do codziennej porannej modlitwy, do porannego błogosławieństwa dzieci, będę dołączała taką oto modlitwę:
„A sam Pan niech was obdarzy pokojem zawsze i na wszelki sposób! Pan niech będzie z wami wszystkimi.” (2 Tes 3,16)
Bo przecież On sam jest pokojem i wie, jak dużo nas może kosztować wychowywanie dzieci. Ale skoro nam je powierzył, a nam zależy na Nim i na naszych dzieciach, to znajdziemy w sobie siłę i moc pochodzącą od Niego, aby podołać temu zadaniu. A Jego pokój i Jego obecność potrzebna jest zarówno nam, rodzicom, jak i dzieciom.
Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej
August 26, 2014 5:00 am
Matka Boża jest królową Nieba i ziemi, jest też Królową Polski, na własne życzenie. Chciała nią zostać. I dalej chce być królową naszych serc, chce być w nas i pośród nas. Jej królowanie w naszych rodzinach przynosi wiele owoców: wzajemny szacunek, ochronę godności kobiety, wsparcie dla roli męża i ojca, otwartość na życie i służbę drugim. Św. Jan Paweł II chciał być cały Jej: “Totus tuus”. Św. Maksymilian chciał Jej oddać cały świat, a ten, który miał do dyspozycji, nazwał “Niepokalanowem”.
Tak wielu z pośród nas oddało się Jej “w niewolę” i otrzymało tak wiele wolności z powrotem: wolności od siebie i przywiązań do swojego zdania, wolności do świadczenia innym o Bożej dobroci, wolności do służby innym bez oczekiwania na korzyści… Wolności “do” i wolności “od”.
Z pamięcią i modlitwą
ks. Jarosław
Bóg zapłać
August 25, 2014 10:08 am
Niech Wam, Kochani, Pan Bóg wynagrodzi wszystkie modlitwy i trudy ofiarowane w intencji ostatniego Programu w Omaha.
Po raz kolejny przebijała się do świadomości wszystkich uniwersalność Programu. Jeden z uczestników, protestant, podkreślił jego aktualność nie tylko dla każdego etapu życia małżeńskiego, ale także dla każdego wyznania.
Jak zawsze wzruszający jest moment odnawiania przyrzeczeń małżeńskich.
Dołączyli do naszego grona kolejni małżonkowie, którzy rozumieją, jak ważna jest troska o jakość relacji. Trudno sobie wyobrazić, ile dobra się przez nich stanie i jak dobra nowina o małżeństwie i rodzinie się rozniesie.
I do zobaczenia już wkrótce na Programie we Wrocławiu. Po rocznej przerwie.
z modlitwą pełną wdzięczności
ks. Jarosław
Uczestnicy i Pomocnicy
Program u św. Joanny d’Arc
August 24, 2014 9:38 am
Po raz trzeci. Przybyło na Progam 9 par: jedna z parafii, cztery z Omaha, z różnych miejsc, i cztery z sąsiednich stanów. Są wśród nas: Holender, Szwajcarka, Polacy i oczywiście Amerykanie. Podobnie jak ostatnio mamy wsparcie od par, które ukończyły poprzedni Program; jedna para wzięła na siebie wszystkie posiłki, druga troskę o dekoracje, porządek w salach i przygotowanie miejsca na Program. Jest to ogromna pomoc. Nasze nowe pary trenerskie, Martha i Todd oraz Audrey i Adam, mogą się skoncentrować na warsztatach. Po raz pierwszy też uczestniczy w Programie ksiądz.
Dziękujemy za wsparcie z tylu stron płynące. Nie macie pojęcia jak bardzo się to odczuwa.
Do usłyszenia jutro po Programie
Z pamięcią o wszystkich uczestnikach Programów
ks. J.
wsparcie dla "JA+TY"
August 23, 2014 5:00 am
“(…) ciężary wielkie i nie do uniesienia” (Mt 23,4)
Dziś w Omaha, z przesunięciem 7 godzin “później” w stosunku do naszego czasu, rozpoczyna się kolejna edycja Programu “JA+TY=MY”. Myślę o tym Programie i jego idei (która zdążyła stać się przewodniczką nie tylko życia osobistego, ale i sprawą wartą zaangażowania nakładów pracy) w kategoriach zdejmowania z ludzi “ciężarów nie do uniesienia”. W doświadczeniu uczestników nagle wszystko staje się łatwiejsze. W naszym osobistym – moim i męża – doświadczeniu wszystko stało się w ogóle “możliwe”.
Mocno zapadły we mnie łzy uczestnika Programu w Northiwch, małżonka o stażu 36 lat (oboje w Opus Dei i wydawałoby się, że otrzymali już wszystko, co może dać w życiu porządna formacja). Powiedział, że ten Program został napisany dla niego. Że na niego czekał.
Żeby mogły dziać się te cuda – doświadczenia lekkości, zdjęcia z barków ciężaru sytuacji bez wyjścia – potrzebny jest trud pracy organizatorów i prowadzących. Ich krótszy sen, troska o szczegóły, napięcie i na ogół tak liczne przed Programem trudności, o których na ogół świat nie wie. Dlatego zawsze na Przystani zamieszczamy prośbę o modlitwę i za uczestników, i za odpowiedzialnych za przebieg całego Programu. Na bardzo serio, nie kurtuazyjnie. 🙂 Ona jest wielką pomocą i może wiele zdziałać.
“Nie kocha się w sile rumaka, ani w potędze męża. Upodobał sobie tych, którzy cześć Mu oddają, którzy ufają Jego dobroci” (Ps 147 A)
Jakaż wątła sprawa, zaufanie. Aż dziw, że na niej ma oprzeć się nasza relacja z Bogiem.
I zastanawiam się, jak można zmaterializować zaufanie, żeby nie było tylko mało uchwytną emocją. I wydaje mi się, że ono przychodzi najbardziej przez wszystkie zmiany planów, na które nie mamy wpływu. Jest w tym wysiłek podwójny: najpierw coś dobrze zaplanować, objąć staraniem, a potem jeszcze pogodzić się z weryfikacją bądź odwołaniem, czy też niespodziewanymi trudnościami. Zachować wówczas spokój – znaczy naprawdę ufać. Nie własnej sile, ale Jego zamiarom pełnym pokoju.
Pewnego treningu dostarczają wakacje z dziećmi. Swoboda naszego planowania jakby się skraca. Zaufanie przybiera praktyczny wymiar miłości. “Dostępność to gotowość przesunięcia swoich własnych spraw na dalszy plan w obliczu potrzeb twojego dziecka”*. Z iluś pilnych rzeczy trzeba zrezygnować, żeby pokazać, że kocham, by zbudować zaufanie dzieci do mnie. A ja nadal potrzebuję zaufania, że ze wszystkich nieogarniętych i niezałatwionych spraw nic bez wiedzy Opatrzności nie spadnie na ziemię i się nie potłucze.
Gdy my kochamy, On układa, ogarnia i załatwia.
Mplus
*Susan Merill “Mama z pasją. Jak wychowywać dzieci w dzisiejszym świecie.”