Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie. (Mt 5,44)
To trochę tak, że możemy wybierać między smutkiem a czymś w rodzaju odwetu. Gdy bywamy ranieni (im cieńsza skóra, tym większe siniaki), gdy nasze dary spadają na ziemię, gdy zderzamy się ze ścianą obojętności.
Odwet uśmierza ból tylko chwilowo, w myśl logiki, by było wszystkim “po równo”. Na koniec wszyscy są przegrani. Smutek opowiada o miłości, ktora nas kosztuje, bo wpisana jest w nią zgoda na bycie ranionym. “Pozwalam, abyś mnie zranił”, jak On pozwolił, mimo że już dawno chcieliśmy wypisać sobie na czole: “Nikt nigdy już mnie nie skrzywdzi” – bo może tych ran było w życiu zbyt wiele.
Odpowiedź dobrem na zło poteiwrdza, że kocham naprawdę. Ponad to, czego nie otrzymuję – bo druga strona nie potrafi, nie widzi, akurat nie jest w stanie. Kocham drugiego w jego słabości, która posuwa sie aż do zadania mi bólu. Uporczywa dobroć jest jedynym sposobem na przejście wielu życiowych testów – także gdy naszą miłość testują dzieci (“Nienawidzę Cię”, “Jesteś najgorszą matką na swiecie” itd.). Jedynie miłość kładzie kres wojnie, zwłaszcza że ten, kto rani, często w ten sposób głośno o nią woła. Zawsze przeniesienie spojrzenia z własnego bólu na ból drugiego jakby nas od naszego własnego cierpienia uwalnia. I czyni ów gest dobroci możliwym.
To także jedyna droga w małżeństwie: zaniechanie kalkulacji zysków i strat, i zmiana paradygmatu. “Pragnę dla Ciebie dobra”. Nie przestajemy zapraszać na JA+TY=MY, który tak radykalnie zmienia perspektywe, często na zgliszczach iluś lat małżeńskiego cierpienia. A Katowice, w których Program 1 odbywa się w ten weekend, otaczamy szczególną modlitwą. Zarówno pary, jak i naszych redakcyjnych Basię i Michała oraz Dorotę i Jarka, którzy znaleźli się w gronie organizatorów i prowadzących. Że nie wspomnieć o ks. Jarku, któremu dopiero stosy farmaceutyków pozwoliły w końcu mówić bez uporczywego kaszlu.
Dobrego czasu.
M