kalendarz adwentowy

November 30, 2015 5:00 am

Oczywiście, że żałuję, iż nie wpadłam na to dawno, dawno temu. Albo przynajmniej trzy tygodnie temu. Mimo iż wydaje mi się, że żyjemy z myślą do przodu. A jednak nie. Gdybym odkryła ze trzy tygodnie temu, że kalendarz adwentowy można zrobić z lampionów wykonanych z pięknie udekorowanych słoiczków po “gerberach”, nie wyrzuciłabym ani jednego. Podobnie z zachowaniem rolek po papierze toaletowym, z których można złożyć fantastyczny adwentowy domek .

Niestety wszystko odbywa się późno, ale zainspirowała mnie lista pomysłów znalezionych TU (pewnie ktoś, kto lubi szukać w sieci, znajdzie wiele, wiele więcej). Zamiast tradycyjnych czekoladek, czekanie na Święta dzień po dniu może mieć absolutnie unikalny i w pełni zindywidualizowany charakter, który opowie o tym, jak chcemy to robić w naszej rodzinie. Poszczególne przegródki kalendarza mogą pomieścić wszystko: prośby na dziś (np. “wyrzuć śmieci i zostaw niewidzialną rękę”), zwinięte w rulon urywki na wieczorną wspólną modlitwę rodziny, a przecież mogłyby to także być wskazówki do gry terenowej z zadaniami, zagadkami i wyrazami troski o bliźnich, gdzie na końcu znajdujemy żłóbek, a w Nim Pana Jezusa.

Mimo opóźnienia, które wydaje się rozciągać na wszystkie sfery życia, dziś rano zamierzam udać się z najmłodszym brzdącem do sklepu z artykułami papierniczymi, by stworzyć dla nas taki kalendarz. Mogę uzupełniać go pomysłami dzień po dniu. Ważne, by miał duże przegródki. Zrobić możemy go razem z dziećmi, frajda będzie tym większa.

Podzielicie się z nami Waszymi pomysłami? 🙂

M

Adwent

November 29, 2015 1:04 pm

Nowy początek. Nowe rozpoczęcie kolejnego roku życia, ale nie w wymiarze indywidualnym – jak moja rocznica urodzin – tylko wspólnotowym: żebyśmy rośli w latach i w mądrości nie dla siebie, ale dla innych.

Adwent to czas nowego rodzenia się wspólnoty Kościoła, ludzi współodpowiedzialnych za rozwój siebie. Bo nie chodzi o to, żebyśmy podjęli nowe, wielkie dzieła, tylko żebyśmy zmienili nasz Kościół w jeszcze piękniejszy poprzez zmianę samych siebie. Cokolwiek we mnie się zmieni na lepsze, zmieni oblicze Kościoła i świata.

Adwent to szansa, żeby wrócić do ostatniego niezakończonego zadania domowego po Programie JA+TY=MY, by podjąć je na nowo z miłości do mojej żony/mojego męża.

Adwent to przygotowanie swojego serca do narodzin Pana Jezusa, który przychodzi w rodzinie. I przyszedł tam na trzydzieści lat swojego życia, żebyśmy w naszych rodzinach ucieszyli się Jego obecnością i pozwolili Jemu zmieniać nasze życie według Jego serca.

Adwent to czas szczególnej bliskości z Maryją i Józefem, pierwszymi oczekującymi, pierwszymi ludźmi Adwentu, tak jak Izajasz i św. Jan Chrzciciel. I choć ci ostatni są oficjalnymi patronami tego czasu, to wcale nie przeszkadza, żeby to grono jeszcze trochę „urodzinnić”. O co zresztą bardzo apelował św. Jan Paweł II: żeby Kościół stawał się coraz bardziej rodzinny.

Z życzeniem najwspanialszego Adwentu

dla naszych Czytelniczek i Czytelników

Ks. Jarosław

 

czas to relacje

November 28, 2015 5:00 am

Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie. (Łk 21, 36)

To nie propozycja życia “zdewociałego”. To propozycja życia w relacji. Mamy różne możliwości podtrzymywania relacji: spotkanie, czyli bycie ze sobą (wersja deluxe); szybka kawa w biegu, ale jeszcze twarzą w twarz (wersja nieco skromniejsza); e-mail (pozostałość po listach) i w końcu sms we wszystkich możliwych wariacjach w zależności od używanych aplikacji (szybka wymiana).

W życiu duchowym mamy opcje podobne, od deluxe do szybkiej wymiany: spotkanie na Eucharystii (niezwykle trudne dla wieloosobowej rodziny z małymi dziećmi w środku tygodnia, ale na pewno możliwe w niedzielę), spotkanie ze Słowem-z-dnia, kwadrans modlitwy osobistej; adoracja (choćby wpadnięcie na chwilę), wreszcie znak krzyża na początek pracy, akt strzelisty – “Panie Jezu, pomóż”, “mój ukochany Ojcze”,”dodaj sił”, “ratuj”, “kocham Cię” i co tylko sami z serca ułożymy.

Wszystkie relacje, by się rozwijały, wymagają trwania – czyli zdarzeń od wersji deluxe do tej najoszczędniejszej, ale podtrzymywanej. W małżeństwie deluxe będzie randką czy czasem spokojnej rozmowy bez towarzystwa dzieci, skromniejszą formą – kawa razem, ale przecież i w każdy telefon czy mail w sprawach prozy dnia (kto odbierze dzieci z urodzin u koleżanki, a kto zrobi zakupy) możemy włożyć więcej “dziękuję” czy więcej “kocham Cię”. Nie inaczej z modlitwą. Nie inaczej z relacjami z dziećmi (wierszyk córki sprzed kilku lat – mogła mieć lat 9 wtedy: “zatroszczmy się o nasze relacje – zjedzmy razem kolację” 🙂 ). I nie inaczej z przyjaźnią.

Mówi się, że “co z oczu, to z serca”. “W każdym czasie” uczy, że troska o obecnych w naszym sercu wcale nie musi być takim prostym przełożeniem.

M

 

Usłyszeć, zobaczyć, uwierzyć

November 27, 2015 5:00 am

Wiara rodzi się tedy z tego, co się usłyszało, a słyszy się dzięki słowu Chrystusa (Rz 10, 17).

Te słowa św. Pawła, napisane po wniebowstąpieniu Jezusa,  niejako dopełniają dzisiejszą liturgię słowa. W obu czytaniach podkreślona jest rola wzroku: “patrzyłem, widziałem, ujrzałem, patrzcie, widzicie, ujrzycie”. Po swoim zmartwychwstaniu Pan Jezus ukazywał się uczniom, a św. Tomasz musiał Go zobaczyć, by uwierzyć. “Błogosławieni, którzy choć nie widzieli, to jednak uwierzyli (J 20, 29).

Znaki czasu przybliżają mnie do Jezusa. Dla każdego z nas przybliża się czas ostateczny, czas “zdania sprawy z włodarstwa swego” i zobaczenia Go “twarzą w twarz”. Czy łatwiej jest uwierzyć słuchowcom, czy wzrokowcom? 😉 Myślę sobie, że chyba najłatwiej tym, którzy kochają i są kochani. Wiara prowadzi mnie do zbawienia. Bo przecież “ten którego kochają zostanie zbawiony” (x.JT).

Andrzej O.

kochając dzieci…

November 26, 2015 5:00 am

Rzeczywistość relacji małżeńskiej i rodzinnej zawsze pozostanie dla mnie nie w pełni odkryta. Programy na Miłość i Życie bardzo poszerzyły moje horyzonty, wszakże co jakiś czas odkrywam “nową dla mnie prawdę”, nowe ujęcie niby znanej mi rzeczywistości.
Uczestniczę w prowadzeniu kursu dla narzeczonych w duszpasterstwie akademickim w moim mieście (9 cotygodniowych spotkań, z których dwa prowadzę ja). Na jednym z takich spotkań duszpasterz akademicki starał się zobrazować pierwszeństwo relacji małżeńskiej nad rodzicielską. Powiedział do uczestników, by opiekowali się swoimi przyszłymi dziećmi, troszczyli się o nie nie tylko z miłości do nich, ale też  z miłości do małżonka.  Wstaję w nocy do płaczącego dziecka, bo kocham żonę i z miłości do niej chcę jej pomóc i w ten sposób okazuję także miłość dziecku.
Pozostała mi ta wypowiedź mocno w sercu. W programie drugim pochylamy się nad prawdą, iż relacja małżeńska jest fundamentem relacji rodzicielskiej. Nigdy jednak nie pomyślałem w ten sposób, by poprzez miłość do dzieci kochać żonę.

Michał

trafiony niezatopiony

November 25, 2015 5:00 am

Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. (Łk 21, 14-15)

Sposób, który Pan Jezus podaje na wszystkie trudne sytuacje, cierpienie, prześladowania i rozmaite formy odrzucenia, wydaje się dość prosty: szukać Jego bliskości. Szukać tej nitki porozumienia z Nim, która kotwiczy wśród zawieruchy. Szukać takiego miejsca w sobie i w Nim, w którym jesteśmy całkowicie bezpieczni. Gdzie choć jest nam przykro, nasza godność nie cierpi i nie jest umniejszona, ponieważ On nam o niej ciągle, codziennie i w każdej godzinie przypomina. “Jesteś Moim ukochanym dzieckiem”.

Z tą melodią w sercu można zostać może i “trafionym” – dotkniętym czy zranionym, ale nigdy nie “zatopionym” przez przykre słowo, oskarżenie, niezasłużoną pretensję i to, co huragan dziejowy naszego dnia powszedniego przynosi. Nie wspominając o większym cierpieniu, o jakie możemy zostać poproszeni.

“I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie.” Jesteś ukochanym dzieckiem. Nawet jeśli ktoś względem Ciebie zachowuje się poniżej tej prawdy, nie musisz odpłacać tym samym. Dzieci Światłości wymieniają każdą walutę na miłość.

M

ptasie mleczko na pęczki

November 24, 2015 5:00 am

„Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono.” (Łk 21, 8)

W kanonie lektur IV klasy są „Opowieści z Narnii” C.S. Lewisa. Po przeczytaniu książki, po obejrzeniu filmu i teatralnego spektaklu, pani, która uczy języka polskiego, rozpoczęła lekcję od częstowania dzieci ptasim mleczkiem. Mimo że ustalone są zasady, że na lekcjach jeść nie wolno, dzieci, z wyjątkiem jednej dziewczynki, chętnie się częstowały i jadły. Żadne z nich nie zwróciło uwagi, że nie było tego dnia żadnej „specjalnej okazji” w stylu urodzin, nie było żadnych zapowiadanych akcji „zdrowe śniadanie”; pani również nie uprzedzała, że będzie to jakaś szczególna nagroda.

Jak nic – podstęp. Dokładnie taki sami sam, jaki zastosowała Czarownica w omawianej lekturze.  A tam bohater książki, częstując się przysmakiem, uzależnia się od niego i staje się poddany Czarownicy.

Na szczęście pani w klasie miała zwykłe ptasie mleczko,  a częstowała nim dlatego, żeby uzmysłowić dzieciom, jak łatwo można dać się namówić na coś, co wygląda apetycznie, jest polecane przez zaufaną osobę, a mogłoby być czymś niebezpiecznym.

Dało to dzieciom trochę do myślenia, ale nie uodporniło i nie zabezpieczyło przed wpływem zła. Codziennie atakowane są przez reklamy, gry, inne dzieci, trudne relacje.  I ja, jako rodzic, drżę o przyszłość naszych dzieci. O to, aby ich wybory teraz i te w dorosłym życiu, były dobre. Żeby nauczyły się rozróżniać dobro od udekorowanego zła, żeby ich hierarchia wartości miała właściwą proporcję i żeby Bóg w niej był na pierwszym miejscu.

Drżę, bo przecież wiem, jak łatwo ulec pokusie, ułudzie, zaślepieniu. I potrzeba zachowania czujności jest w każdym czasie. Każdego dnia. Wszak różnych podstępów, aby nas odłączyć od Chrystusa, w dzisiejszych czasach, jest na pęczki.

Dorota

 

Pragnę

November 23, 2015 10:04 pm

“Pragnę odpowiedzieć całkowitym darem z siebie na Miłość Przedwieczną Boga, który umiłował mnie, wezwał do siebie i każdego dnia daje się cały w Sakramencie Eucharystii, który uobecnia Oblubieńczą Miłość Jezusa na Krzyżu. Pragnę, świadomy swej słabości i niegodności, pójść przez całe życie za Jezusem, czystym, ubogim i zależnym, ‘w tajemnicy życia i świętości Nazaretańskiej Rodziny’. Pragnę w ten sposób jeszcze bardziej włączyć się w krąg Rodziny Naszego Pana, aby Ona niosła ratunek współczesnym rodzinom”.

Ks. Dariusz Krawczyk (11.01.1967-18.11.2015), z prośby o dopuszczenie do profesji wieczystej w roku 1995. Tekst umieszczono na zdjęciu pamiątkowym, rozdawanym podczas uroczystości pogrzebowych.

To “pragnę” – w odpowiedzi na “pragnę” Jezusa na krzyżu, wypowiadane co dzień do każdego z nas jako wyraz najgłębszej miłości Boga, Jego akceptacji, tęsknoty, troski i bliskości. Jak prosiła Matka Teresa z Kalkuty, trzeba w tym “pragnę” usłyszeć swoje własne imię, wypowiadane z największą czułością, poszukujące naszego towarzystwa, nas całych. Spróbujmy.

Dziękujemy Wam za towarzyszenie na Przystani w ostatnich dniach tym wydarzeniom – odchodzeniu, żegnaniu, witaniu dla Nieba. Dziękujemy także tym spośród Was, którzy ks. Darka nie poznali nigdy osobiście.

Od jutra wchodzimy w zwykły rytm pisania do wzywań codzienności, wierząc, że to właśnie w nich Niebo spotyka się z ziemią, a Święci Pańscy wciągają nas na drugą stronę przez każde kolejne “spróbuj jeszcze raz”.

Do przeczytania

Redakcja