w tym samym miejscu

March 31, 2016 5:00 am

„Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?”

Już radość w sercu, ale jeszcze niedowierzanie i zdumienie: „czy to naprawdę możliwe?” Bardzo identyfikuję się z apostołami. Przeżywali stan, w którym wszystkie zmysły potwierdzały to, co niemożliwe. Wszak słyszeli, widzieli, nawet dotykali Pana, serce aż się rwało by uwierzyć, tylko rozum jakby nie nadążał. Czy to naprawdę możliwe? A Jezus, zanim wytłumaczył wszystko apostołom, w rozbrajający sposób pyta się czy może coś zjeść 🙂 . Zdarza mi się znaleźć „w tym samym miejscu”. Pozostaje mi tylko prosić, by i mój umysł oświecił Chrystus, bym zrozumiał. I uwierzył.

Michał

mamy tę Moc!

March 30, 2016 5:00 am

„…Piotr wraz z Janem przypatrzywszy się mu (chromemu od urodzenia) powiedział: Spójrz na nas. A on patrzył na nich oczekując od nich jałmużny. Nie mam srebra ani złota – powiedział Piotr – ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!” (Dz 3,4-6)

Bo któż z nas ma tyle srebra i złota żeby rozdawać? Raczej odkładamy na niewielkie zakupy prezentowe tych kruszców. Bo i któż z nas ma tyle pieniędzy, żeby rozdawać? Raczej ciężko pracujemy, żeby utrzymać rodzinę, a w końcowym bilansie to nawet sami potrzebujemy wsparcia z zewnątrz.

I wygląda na to, że niezwykle bliscy są nam Piotr i Jan.

Niewiele mają materialnych rzeczy, nie mają nic szczególnego, czym mogli by się podzielić, ale mają wiarę! Wiarę w Jezusa Chrystusa, powstałego z martwych, która góry przenosi, wiarę, która chromego do tańca zachęca!

Ale co my mamy z tym wspólnego?

Otóż my też otrzymaliśmy wszystko, aby taką wiarę mieć. Przecież w powyższych słowach i nas Piotr i Jan podnieśli z naszego łoża dla chromych. Przecież i my nie raz, i nawet nie dwa, dając wsparcie sobie nawzajem, podnieśliśmy siebie. Przecież nie raz przebaczając drugiemu daliśmy moc do stanięcia na nogach. Przecież nie raz, zdolni do poświęcenia dla siebie, dla najbliższych, dla przyjaciół, a nawet dla nieznanego bliźniego, daliśmy wszystko, co mieliśmy. Uzdolnieni do miłości daliśmy siebie.

I było to możliwe tylko dlatego, że mogliśmy to zrobić w imię Jezusa Chrystusa. Mamy tę Moc!

Dorota

czułość

March 29, 2016 5:00 am

“Jezus rzekł do niej: Mario! A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: Rabbuni” (J 20, 16)

Czasami wolelibyśmy kochać rozsądnie. Jak rozsądnie inwestuje się na giełdzie – żeby nie stracić. Żeby się bardzo nie przywiązać. Żeby się z bólem potem nie żegnać. Żeby się za bardzo nie odsłonić z tym, na czym nam zależy, czego potrzebujemy – bo co, jeśli druga strona nie usłyszy prośby albo nie zechce jej spełnić?

Słyszałam nawet o mamie, która bała się, żeby niemowlę nie przywiązało się do niej za bardzo, by mogła szybko wrócić do pracy. Upływać nam tak może małżeństwo, relacje z dziećmi, z bliskimi, z przyjaciółmi. Im mniej się zaangażujemy, tym mniejsze ewentualne rozczarowanie i cierpienie. Nawet z Panem Bogiem można się ułożyć na bezpieczny dystans. Bo jeśli uwierzymy w Jego szaloną miłość do nas i ją odwzajemnimy, a potem wydarzą się rzeczy trudne, to wyjdzie, że znowu nie byliśmy ostrożni.

Jezus i Maria. “Mario!” i “Rabbuni”. Dwa słowa. Ile czułości, ile bliskości, jak ogromna serdeczność, jak wielka głębia tego spotkania. Mimo że trwa tylko chwilę, bo Jezus mówi “Nie zatrzymuj mnie”. A przecież Maria nie może mieć wątpliwości, że jest bardzo kochana. A On nie może mieć wątpliwości, że kobieta, która – myśląc że rozmawia z ogrodnikiem – mówi: “powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”, kocha Go naprawdę.

Co się stanie, jeśli do miłości dołożymy czułość?

m

Poniedziałek Wielkanocny

March 28, 2016 5:00 am

Za nami pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych. W naszej tradycji to przede wszystkim spotkania z najbliższymi, w bardziej czy mniej tradycją ustalony sposób – np. śniadanie u rodziców, obiad albo kolacja u któregoś z rodzeństwa albo odwrotnie. Czasami Boże Narodzenie u jednych rodziców, a Wielkanoc u drugich. Czasem decyzja o tym, czy pojedziemy do rodziców, zależy od tego, czy ktoś z rodzeństwa nie zdecyduje się pojechać, a wtedy ma pierwszeństwo, bo dalej mieszka. Wiecie dobrze, ile tu obowiązuje wersji.

Bez względu na to, jak dokładnie u nas ten zwyczaj wygląda, jedno jest pewne: jest to czas spotkań i… siedzenia przy stole. A jak siedzenie przy stole, to rozmowy i wspomnienia, dzielenie się „newsami” i opowiadanie, co u nas. Dziś czeka nas ciąg dalszy, bo różne tradycje rodzinne mają też i pomysły na drugi dzień świąt.

Jak przeżyć ten intensywny czas!? Najprościej – zabierając ze sobą dużą porcję szacunku. Nasi starsi rodzice (i nie tylko oni) lubią, jak się ich słucha z uwagą. Nawet jeśli czasem sprawia trudność ich „jedyny słuszny sposób interpretowania rzeczywistości”, to nic nie tracimy na okazywaniu szacunku przez cierpliwe i pełne uwagi słuchanie. A taki sposób słuchania zawsze nam się przyda przy dialogu małżeńskim. Czasem przecież na jego brak w małżeństwie się skarżymy, więc teraz mamy „za darmo” dobry trening umiejętności słuchania ze zrozumieniem, dawania pierwszeństwa drugim i radosnego daru z siebie. 🙂

I tak może się radość Wielkanocna udzielić wielu, bo Pan Jezus oddał za nas całkowicie swoje życie, byśmy my je mieli w obfitości.

Dobrego świętowania. Trzymam kciuki. 🙂

Z modlitwą zawsze blisko Was

ks. Jarosław

Chrystus zmartwychwstał, Alleluja!

March 27, 2016 5:00 am

Prawdziwie zmartwychwstał, Alleluja!

Tak się witamy przez całą Oktawę Zmartwychwstania Pańskiego. Przez osiem dni będziemy świętować to samo wydarzenie, nie mogąc nie tylko nim się nacieszyć, ale i ogarnąć wszystkich konsekwencji, jakie ma ono dla naszego życia.

Jeśli On zmartwychwstał, to oznacza, że wszystko, co powiedział i co zostało napisane w Piśmie Świętym, jest prawdą. A to oznacza, że… jestem Jego ukochanym Dzieckiem, że jestem tak ważna/ważny, że za mnie oddał życie, bym się nim cieszyła/cieszył w obfitości.

Będziemy to przeżywać przez całą Wielkanoc, dodając potem do tej radości Jego Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego. A czas „zwykły”, który po tym nastąpi, będzie implementowaniem tego doświadczenia w naszym „zwykłym-normalnym” życiu, które przecież już takie samo nie będzie po tym, co się stało.

I takiego „normalnego-zwyczajnego” życia życzymy sobie wszyscy: żeby Dobra Nowina nigdy nas nie opuszczała, żebyśmy umieli odegnać od siebie okrzykiem „Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał!” wszelkie demony zwątpienia, poczucia niskiej wartości, czy codziennej „deprechy” – bo mi nie wyszło. JESTEŚMY Jego ukochanymi dziećmi i nic tego nie zmieni, a nasze CZYNY to tylko wyraz naszej miłości do Niego – ważne nie przez ich wielkość czy spektakularność – tylko przez włożone w nie serce.

Z najlepszymi życzeniami i gorącą modlitwą za Was wszystkich

ks. Jarosław

 

Z najserdeczniejszymi życzeniami

March 26, 2016 8:00 pm

Drodzy Przyjaciele Fundacji Pomoc Rodzinie,

Złączeni ofiarą życia naszego Zbawiciela, życzymy Wam pięknych Świąt Wielkanocnych – by stała się Waszym udziałem Jego ogromna życzliwość i bliskość. Niech nasze domy tętnią zawsze Jego łagodną i cierpliwą miłością, która nikogo nie odrzuca, ale przyjmuje, wierzy i wspiera.

Wielkanoc 2016

 

krzyk ciszy

March 26, 2016 5:00 am

A może można by było w tym czasie trochę rzeczy jeszcze w domu ogarnąć? A może trochę odpocząć? Albo zakupy jeszcze zrobić, przecież zaraz zamkną sklepy na całe dwa dni…

Prawdę mówiąc w kościele zamieszanie. Święconka, próba przed liturgią, rozmowy niby szeptem, ale rozkojarzają.

Więc gdzie jest ta dostojna cisza Wielkiej Soboty?

Może gdzieś z boku, w bocznej nawie będzie łatwiej ją odnaleźć?
Może pomoże różaniec albo litania? Tak chciałoby się, żeby już się skończyło. Jest tak nieswojo! Czyżby to ta cisza Wielkiej Soboty we mnie tak krzyczała?

Panie Jezu, jakże trudno odnaleźć siebie w tej ciszy. Albo raczej jak trudno odnaleźć tę ciszę w sobie. Taką ciszę, która przybliży mnie do Ciebie, która przygotuje na spotkanie z Tobą podczas Wielkiej Nocy.

Dorota

Krew i woda

March 25, 2016 5:00 am

Kiedy zaś zbliżyli się do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu nóg, a tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok, z którego natychmiast wypłynęła krew i woda. Ten, który to pisze, wszystko sam widział i jego świadectwo jest prawdziwe. Wie, że mówi prawdę po to, żebyście i wy uwierzyli” (J 19, 33-35).

Mówi się potocznie, że bezpośrednią przyczyną śmierci Pana Jezusa było pęknięcie serca. Serce Jezusa pękło z miłości do ludzi. Współcześni kardiolodzy potwierdzają to, tłumaczą naukowo używając terminu “tamponada serca” – krew nie wypływa do tętnic, pozostaje w sercu, a potem wylewa się do worka osierdziowego…

Czy dokładna wiedza, jak było wtedy na Golgocie, zmienia cokolwiek w naszym zbawieniu? Nie, oczywiście że nie. Ale dokładny opis, podanie nieomal numeru statystycznego jednostki chorobowej pozwala mojej ograniczonej, ludzkiej wyobraźni pojąć to, co niepojęte w porządku rozumu; co można próbować pojmować jedynie w porządku serca. Wczoraj uczestniczyłem w obrzędzie Mandatum – umywania nóg. O jego wymowie pisała w Wielki Czwartek Małgosia. Nie potrafię słowami wyrazić swoich wrażeń, przeżyć i wzruszeń. Papież Franciszek w orędziu na Wielki Post też przywołuje ten obraz i podkreśla, że nie jest to jednorazowy gest Jezusa, ale zobowiązanie: ciągłe i zawsze aktualne.

Z przebitego boku Pana Jezusa wypłynęła krew i woda. Przypominają to dwa promienie na obrazie Jezusa Miłosiernego. Doświadczam stale i ciągle daru Bożego miosierdzia. Często nie zdaję sobie nawet z tego sprawy, nie uświadamiam sobie tego. Nowenna do Bożego Miłosierdzia, która dziś się zaczyna, i Rok Miłosierdzia – to przypomnienie i przynaglenie dla mnie, bym o miłosierdziu nie tylko mówił i pisał, ale bym je wokół siebie czynił. Zawsze i stale.

Andrzej O.

 

Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?

March 24, 2016 5:00 am

Gest, który natychmiast znosi wzajemny dystans. Umycie nóg. Naturalnie rodzi opór: “Nie, nigdy nie będziesz mi nóg umywał”. Nie tylko dlatego, że wymaga otwarcia na intymność, bliskość drugiej osoby, ale i odsłania to, co słabe, brudne. Tak bowiem, jak pragniemy bliskości, tak samo bardzo na drugim biegunie chcemy być samowystarczalni. “Sam sobie poradzę z tym, co we mnie brudne i słabe”. Jezus na dzień przed swoją śmiercią prosi o to, by Mu to wszystko ufnie powierzyć.

Jest to gest, który góruje niepodzielnie nad wszystkimi innymi gestami możliwymi między ludźmi. Ma moc otworzyć serce, ma moc zjednać drugiego, ma moc zakończyć konflikt. Jak w małżeństwie, gdy “umycie nóg” ma moc przerwać pasmo nieporozumień: gest podania herbaty czy kanapki, uprzątnięcia “za drugiego” zostawionych naprędce części odzieży, wyręczenia z jakiegoś obowiązku.

W “Dniu Kapłańskim”, przy całych dyskusjach o władzy w Kościele i “klerze” – to także krańcowy gest “sprawowania władzy”. Brania na siebie ciężarów drugiego w Spowiedzi, brania na siebie jego biedy, odpowiadania na jego potrzeby najbardziej podstawowe, jak głód Eucharystii i Słowa. Karmienie i “umywanie” – gesty, które codziennie podejmuje każda mama i również tata. Autorytet, który wypływa z miłości bliskiej temu, co słabe i wymagające wsparcia.

Genialny gest, przejmująca fotografia, zostawiona na pamiątkę w ostatnich chwilach życia

m

Wielka Środa

March 23, 2016 5:00 am

“Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał pomóc strudzonemu krzepiącym słowem. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem. Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. Blisko jest Ten, który mnie uniewinni.” (Iz 50, 4-8)

Dzisiejsze pierwsze czytanie to „proroctwo o cierpiącym słudze Boga”.  Bardzo poruszyło mnie w nim to, że choć opisuje sytuację wielkiego cierpienia fizycznego i psychicznego, to wcale się na tym cierpieniu nie koncentruje. Akcent wciąż pada na doświadczaniu wielości darów i łask Bożej dobroci, na Jego bliskość, pomoc i osłonę przed wszystkim tym, co  zagraża. Tak potrafił cierpieć Jezus, taki najpiękniejszy wzór ufności nam zostawił.

Basia