Nowy start

October 31, 2016 9:51 am

Każde zakończenie Programu jest z jednej strony podobne, z drugiej zawsze bardzo indywidualne.

Podoba mi się w Ameryce Łacińskiej pewien luz w przeżywaniu czasu. Jest denerwujący, kiedy nie można zacząć punktualnie, ale za to zdejmuje z barków obciążenie, kiedy coś się przedłuża.

Nie wiem, czy nasze pary trenerskie straszyły uczestników moją skromną osobą, ale przez cały Program byliśmy bardzo “correct” z czasem. Może im tłumaczyli, że jako Europejczyk mam inne podejście do czasu, może ciągłe przypominanie i informacja od trenerów, że “już czas”, a może wszystko razem spowodowało, że udało nam się utrzymać dyscyplinę czasową – co było o tyle ważne, że trzeba było przenosić się z miejsca na miejsce w kompleksie szkoły. A to zawsze stanowi dodatkowe wyzwanie.

Ale za to na zakończenie mogliśmy dać upust mentalności latino i kompletnie nie przejmować się czasem. Był więc występ prawdziwego magika (uczestnika Programu, który jest tu dość znany ze swoich występów dla bizensu). Zaprezentował dwie sztuczki, idealnie wpisujące się w Program i wyraźnie zainspirowane nim. Mieliśmy aukcję dwóch butelek z Programu – zostały wylicytowane za 110 000 COP (pesos kolumbijskich) – i długie świadectwa. A potem równie długą Mszę św. z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich i czas na wspólne świętowanie, choć już gronie najbardziej zaangażowanych w tę edycję Programu. Wracaliśmy do świadectw, do warsztatów, do najciekawszych punktów, ciesząc się jeszcze raz z dobra, które się wydarzyło.

A na dnie serca była szczególna wdzięczność dla tych wszystkich, którzy z daleka w tym wszystkim uczestniczyli przez modlitwę i wsparcie, przez długie maile przygotowujące to wszystko, przez tłumaczenia i dbałość o szczegóły czy nowe zadania domowe.

Z serdeczną modlitwą pełną wdzięczności

Fr. Jay 

Trzecia edycja Programu "JA+TY=MY" w Bogocie

October 30, 2016 10:08 am

Z ogromną radością uczestniczyłem w spotkaniu w piątek z grupą odpowiedzialną za Program w ten weekend. Z radością, bo to już trzecia edycja i kolejna para po Annie Marii i Pablo podjęła się zorganizowania całego Programu. Cieszyłem się też dlatego, że zaangażowało się wiele par, nie tylko trenerskich, ale także uczestników poprzedniej edycji, którzy przyszli nas wesprzeć. Jak np. jedna młoda para, który pojawiła się w sobotni ranek, żeby zatroszczyć się o muzykę i śpiew na Mszy św.

Zmieniliśmy miejsce na Program. Tym razem poszliśmy do szkoły—Colegio Santa Maria. I tylko pozazdrościć takiego miejsca na nasz Program. Mamy wszystko—piękną kaplicę, która spokojnie mogłaby służyć za kościół w małej parafii, audytorium z bardzo wygodnymi siedziskami (dało się nawet na nich zdrzemnąć—choć raczej wykładowcy w czasie przerwy między sesjami, a nie uczestnikom 😉 ), klasy, które w łatwy sposób można było przerobić na sale warsztatowe oraz zaplecze kuchenne i dwie jadalnie (jedna poszła na nasze potrzeby).

I co ważniejsze mamy tu „swoich” ludzi—począwszy od Sandry i Camilo, naszych organizatorów, których córeczka tu się uczy, poprzez Paulę (razem z Fernando nasza para trenerska), która tu uczy, aż po Carolinę (para trenerska z Mattem), której mama odpowiada za catering w tej właśnie szkole. Dyrekcja potraktowała nas bardzo po ludzku, bo za dużo lepsze warunki płacimy dużo mniej niż w poprzednim miejscu. To też konkretny sposób wspierania rodziny.

Dziś ostatnie dwa tematy, dzielenie i Msza św. na zakończenie. Wczoraj w nocy padaliśmy już wszyscy, choć nasz Zespół dostał wsparcie od wielu osób z poprzedniej edycji. I udało nam się utrzymać w ramach czasowych, co jest samo w sobie niezłym osiągnięciem. 🙂

Z pamięcią o Was

Fr. Jay

img_0494

img_0485

 

img_0479

img_0476

img_0473

img_0470

img_0467

img_0461

img_0459

img_0458

img_0456

img_0455

img_0453

img_0452 

mężczyzna: instrukcja, jak nie zniszczyć

October 29, 2016 5:00 am

Wydarzyło się tydzień temu. We francuskiej sieciówce sportowej, tam taniej, u nas drogiej (tak, tak, w “Decathlonie”). Zbliżając się do kasy słyszałam jak kobieta nerwowo krzyczy do męża: “Stawaj w tamtej kolejce! Szybciej! No stawaj!”. Oboje koło czterdziestki i bardzo zadbani, choć o niej trzeba by powiedzieć, że złość piękności szkodzi. Bo na tej twarzy był tylko gniew, choć na pewno chadzała do fryzjera i kosmetyczki.

Ustawiała męża przez cały nasz pobyt w kolejce. O dzieci, które jedno nie wiadomo gdzie było i to on nie wie, gdzie. O drugie, które wzięło piłkę i nie chciało oddać – i kto teraz mu zabierze, bo czy ona ciągle musi być tym złym policjantem. O kartę, o wszystko. Talent aktorski jakiś to musiał być ogromnie niezrealizowany, bo świadomość licznej kolejkowej publiczności tylko dodawała jej elokwencji. W tej sytuacji wyrażenie “jechać po kimś” nabrało zupełnie nowej treści.

On zaś kurczył się, im bardziej ona rosła. Mimo że wysoki i w kurtce skórzanej. Nie miał za co się schować, wystawiony publicznie na wzrok ludzi, w stanie oskarżenia za liczne niedociągnięcia – przeszłe, obecne oraz in spe. I pomyślałam, że jeśli ona jeszcze z czymś wyjedzie, to ja coś powiem. Ale nie umiałam znaleźć słów w lepszej formule niż jej jazda po nim. A potem pomyślałam, że cokolwiek powiem, zemści się na nim.

A jednak da się coś takiego zrobić współmałżonkowi. Bolałoby każdego, żonę postawioną w takiej sytuacji też. Faceta boli podwójnie, bo nawet na dnie serca kolosa rodyjskiego pobrzmiewa pełnie niepokoju, fundamentalne pytanie: “Czy się sprawdziłem?”. Do tego rytmu otwierają zastawki, tętnice toczą krew, ciało zrywa się do działania, by ona się uśmiechnęła. I by wtedy on przekonał się, że się sprawdził. Choć nigdy nie wypowie tego wprost. To jego tajemnica, miejsce najbardziej kruche, najbardziej chronione przed ciosem.

Kobieto. Uśmiechnij się. Powiedz mu, że świetnie daje radę. Doceń. Zauważ. Ofiaruj mu wolność bycia mężczyzną.

m

Wdzięczność

October 28, 2016 5:30 am

Wczoraj pożegnałem mojego Profesora, który w szkole muzycznej prowadził chór. Jego wychowankowie to dziś sławne nazwiska. Dla mnie, dla nas – to moment do refleksji.

“Nie ma obowiązku większego, nad obowiązek wdzięczności (św. Ambroży). Ale wdzięczność nie jest tylko obowiązkiem. Wdzięczność jest przede wszystkim potrzebą szlachetnych serc. Jak bowiem zauważono, wdzięczność i pszenica rosną tylko na dobrych glebach”. To słowa kardynała Zenona Grocholewskiego wygłoszone w niedzielę, na zakończenie Narodowej Pielgrzymki do Rzymu z okazji 1050 lecia Chrztu Polski.

Wdzięczność  – to nie tylko uczucia i emocje. To także, a może przede wszystkim, konkretne działanie. W najbliższym otoczeniu – w małżeństwie, w rodzinie, w pracy…

Wdzięczność także jest jedną z przyczyn naszego modlitewnego zaangażowania w fundacyjne programy. W ten weekend – JA+TY=MY – w Bogocie, w Kolumbii…

Andrzej O.

 

Real Play Game

October 27, 2016 10:32 pm

“…fundamentem silnika gry są realne wyzwania, przed którymi stają gracze. Co to oznacza? Że role play game zmienia się na real play game. To nie rzuty kostką zadecydują o przebiegu wyprawy lecz autentyczne możliwości gracza i graczy. Ich rzeczywista siła, zwinność, zręczność, wiedza a także… odwaga!”

Tak mówił o grze “Gościniec… poprzez czas i przestrzeń” jej autor, Jacek Małkowski, w wywiadzie dla portalu Gitgames (w całości do przeczytania TU). To autentyczny pasjonat gier RPG, a zawodowo – wieloletni trener biznesu, który w projekcie swojej unikalnej gry strategicznej postawił dwukrotnie rodzinę: raz – na rodzinę, która zbierze się na rozgrywkę i spędzi ze sobą niezwykle twórczy czas; po drugie – na Świętą Rodzinę, do której pasjonująca i pełna przygód podróż prowadzi.

“Gościniec” nie jest grą naiwną ani też słabą od strony estetycznej, co niestety zdarza się przy przedsięwzięciach “rozrywki chrześcijańskiej”. Grę rysował zespół najlepszych grafików. Testowały liczne grupy, skończywszy na naszych Znajomych Księżach z Polski (pisał o tym ks. Jarosław Szymczak), a nawet w jej skróconą wersję zagrał Kardynał Nycz. Nie możemy się doczekać, gdy z drukarni dotrze także i do nas.

W skład gry wchodzą:

księga przygód
karty podróży 8szt
karty decyzji 40szt
karty przedmiotów specjalnych 25szt
karty wiedzy 55szt
żetony 130szt
pasek postępu 8szt
pasek upływu czasu 1szt
patyczki drewniane 40szt
koło Tau 1szt
sakiewka materiałowa
instrukcja 1szt

Najbliższy poniedziałek jest ostatnim dniem, gdy można będzie zamówić w przedsprzedaży grę “Gościniec… poprzez czas i przestrzeń” – to znaczy w niższej cenie i z gwarancją wysyłki na początku grudnia. Gorąco zachęcamy i zapraszamy do sklepu. Zamawiając grę w sprzedsprzedaży – dajesz jej siłę do wystartowania.

Ciekawa ogromnie pierwszej rozgrywki

Małgorzata Rybak

 

karta goscinca - Macke - Up

karta goscinca - Macke - Up

karta goscinca - Macke - Up

gos-przed

mocne strony

October 27, 2016 5:00 am

„Bo wiesz, mamo, tato tak dobrze wszystko tłumaczy, chociaż Ty więcej wiesz – to taka jego mocna strona, a Twoją mocną stroną jest to, że pięknie czytasz książki i zawsze, kiedy sama czytam, wyobrażam sobie Twój głos.”

Ciekawe, co skłoniło do takiej analizy mocnych moich stron naszą ośmioletnią córkę. 😉

Skądinąd bardzo miła i intrygująca ta analiza; nie myślałam nigdy o tym, tym bardziej, że w dzieciństwie miałam kłopoty z czytaniem. Ciepło na sercu mi się zrobiło, że coś, co było kiedyś moim utrapieniem, teraz, w oczach naszego dziecka jest moim atutem. Wiec jednak coś, co nam doskwiera, przeszkadza, może się bardzo zmienić na coś dobrego. I nawet święty Paweł o tym pisał, że „moc w słabości się doskonali”( 2 Kor 12, 9).

A dzisiaj św. Paweł w innym liście mówi: „W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi.” (Ef 6,10) Wzmacnia to, o czym pisał w liście do Koryntian. Bo Bóg potrzebuje nas, takich jakimi jesteśmy, aby objawiła się Jego moc. Aby to Bóg i właśnie Jego moc była naszą mocną stroną!

Dorota

Wszystko jest możliwe

October 26, 2016 5:00 am

Nie wiem czy mieliście już w rękach najnowszy numer „Gościa Niedzielnego”? Moją uwagę przykuł artykuł ks. Tomasza Jaklewicza o abp Fultonie Sheenie*. Prowadził on katechezy dla dorosłych w telewizji, które emitowane były co tydzień i miały szerokie grono odbiorców. Można rzec: zaskakujące! Jak on to robił? Okazuje się, że naturalnie, bo ten „telewizyjny biskup” posiadał szczególny dar przekazywania wszystkim Dobrej Nowiny, tłumaczenia zrozumiałym językiem prawd wiary. Żałuję, że nie miałam okazji ich obejrzeć. Ale po przeczytaniu kawałka książki ks. abp Fultona, można dostrzec, że jest on wyjątkową osobą, żyjącą Ewangelią, z pasją i autentycznością o niej mówiącą. Ten autentyzm jest kluczem.

Chciałoby się posiadać taki talent. I dzięki Bogu są tacy niezwykli ludzie pośród nas, których życie i czyny sprawiają, że nasza wiara rośnie i pragniemy iść za ich przykładem.

Przywołane w artykule zdanie ks. Tischnera świetnie oddaje ideę posługi abp Fultona: „To nie wiara jest złożona, a my prości, ale my powikłani, a wiara prosta”. Myślę, że to jest wskazówka do pójścia Bożą ścieżką. Zamiast się zastanawiać, jak świadczyć o Jezusie, po prostu starać się żyć Jego nauczaniem, a On załatwi resztę.

I tak jakiś czas temu zdarzyło mi się zobaczyć coś niebanalnego na jednej z olsztyńskim ulic. Stoję samochodem w korku, a obok mnie przejeżdża wielka, czerwona ciężarówka z białym napisem: Everything is possible for him who believes (Mk 9,23). Uśmiech sam się pojawił i takie poczucie, że Ten u góry trzyma rękę na pulsie. Wielkie brawa dla właściciela tej firmy transportowej, że „wozi” Słowa Życia po całej Europie 🙂

Ola

everything-is-possible-for-him-who-believes

Link do artykułu znajdziecie TU.

Po JA+TY=MY w Hastings

October 25, 2016 12:18 pm

Miejscowość, w której nasz Program 1 odbył się już po raz czwarty, liczy 25 000 mieszkańców i ma dwie katolickie parafie. Katolików jest tu około 10 procent. Gospodarzami Programu byli Blair i Mark, którzy uczestniczyli ostatnio, jako pierwsza para z USA, w Programie 3 w Polsce.

Tym razem z 13 zapisanych dotarło na Program 10 par. Dla naszych par trenerskich Diane i Steve’a oraz Carmen i Boba był tu już kolejny Program 1, choć prowadzili też już Program 2 w Omaha. Rośnie doświadczenie i odkrycie, którym podzieli się na zakończenie, że za każdym razem odkrywają coś zupełnie nowego dla siebie lub ustawiają się inaczej priorytety. Z jaką radością mówili o przemianie, której nie tylko doświadczają na sobie, ale też która jest zauważana przez ich dzieci. One zaś potrafią się podzielić swoimi spostrzeżeniami z rodzicami.

Moją osobistą radością było także to, że ks. Proboszcz Joseph Welsh umożliwił nowemu wikariuszowi w parafii uczestniczyć w całym Programie. Ks. Caleb LaRue z zaangażowaniem uczestniczył w Programie, a na koniec wyznał, że nie tylko przyniosło mu to sporo odpowiedzi na pytania, z którymi sam się zmagał w duszpasterstwie rodzin, ale także znalazł wiele inspiracji dla siebie i swojego powołania.

Program w Hastings był dużą pociechą po Omaha, gdzie nie udało się Programu zorganizować – pomimo ogromnego nakładu pracy, jaki włożyli w to Lisa i Kevin, koordynatorzy naszych Programów w tamtym miejscu. Bywa. Ufam, że jak wszystko, co wartościowe, musi rodzić się w trudach.

Dziękuję wszystkim za pamięć i wsparcie.

Z modlitwą blisko

Fr. Jay

img_6201

img_1504

img_1508

 

Husker's season

October 23, 2016 5:00 am

Sport jest w USA ważny. Nawet bardzo ważny. Nie tylko każda szkoła ma swoje drużyny, ale i każdy uniwersytet. Niektóre dyscypliny są bardziej popularne, inne trochę mniej. Nebraska żyje futbolem. Oczywiście tym amerykańskim. Zamiast piłkę kopać – oni z nią biegają, choć czasem im się zdarza także ją kopnąć. Nie mają bramkarza, bo nie ma jak bronić bramki, skoro jest ileś razy wyższa niż nasza. Zainteresowanych odsyłam do Wikipedii, bo wytłumaczyć zasady jest dość trudno. Ja z każdym meczem trochę bardziej się orientuję, ale ciągle wiem mniej, niż więcej.

W czasie różnych pobytów w USA miałem okazję oglądać zarówno baseball, jak i football. Tym razem tylko football: raz w Lincoln, na uniwersyteckim stadionie, drugi raz w Gibbon, NE na szkolnym stadionie, gdzie grał najmłodszy syn Marka i Blair, naszej pary trenerskiej z Hastings.

I tu przyda nam się sporo wyobraźni. Wyobraźmy sobie rozgrywki między dwoma uniwersytetami. Normalne uniwersytety, jak np. uniwersytet w Toruniu i w Lublinie. Oba wystawiają drużyny. Powiedzmy, że Lublin gra z Toruniem w Toruniu. Pierwsze zdziwienie – że kibice nie jadą. Cały stadion, poza dosłownie kilkoma rzędami, należy do Torunia.

Nebraska jest o 1/3 mniejsza niż Polska (ma 200 000 km kwadratowych, kto pamięta dokładnie ile my mamy? ) i dużo słabej zaludniona, bo ma tylko około 1 700 000 mieszkańców. I mają uniwersytecki stadion w Lincoln, gdzie mieści się University of Nebraska. Na ten mecz przychodzi… zgadnijcie ile osób? Dla porównania, nasz Stadion Narodowy pomieści 55 000 ludzi. Narodowy! A tu mamy uniwersytecki. W mało znanej Nebrasce.

Kiedy zbliża się mecz pojawia się, jak tu się mówi, morze czerwone. Ponieważ kibice przybywają ubrani w czerwone koszulki, szaliki i czapki. Jest więc czerwono kompletnie. Jestem jedynym z nielicznych, co nie na czerwono. I na ten mecz przychodzi nie mniej i nie więcej, a dokładnie—jak wyświetlono na ekranach przed meczem—90.371 kibiców. Mecz na poziomie rozgrywki drużyny uniwersytetu w Lublinie przeciw uniwersytetowi w Toruniu!!! I tak jest na każdym meczu od 1962 roku. Wszystkie miejsca zawsze wyprzedane.

Może więc trudno się dziwić, że w sezonie, kiedy grają Huskers trudno jest cokolwiek zorganizować. Wczoraj też grali chłopaki. I w czasie przerwy sporo panów sprawdzało wyniki. Bo w USA sport jest ważny. Nawet bardzo.

Z pamięcią o Was z Programu 1 w Hastings, NE

Fr. Jay

img_0237

pokochać różnice

October 22, 2016 5:00 am

Zastanowiło mnie podczas ostatniego Programu we Wrocławiu, że temat różnic pomiędzy mężczyzną i kobietą powoduje na ogół dość duży szok i pewną konsternację, a potem coś w rodzaju niedowierzania i rezygnacji. Od “to niemożliwe” do “chyba naprawdę tak jest”. Można wylądować gdzieś w obszarze “jakoś musimy ze sobą przeżyć, choć przy TAKICH różnicach to wielkie wyzwanie”.

A przecież gdy przyjrzymy się różnicom, to właśnie to, co najbardziej irytuje, jest tak naprawdę tym, co najbardziej pociągające. Na przykład. Dla kobiety – to, co w mężczyźnie daje poczucie bezpieczeństwa: siła, widzenie globalne, zdecydowanie, które nie bierze pod uwagę miliona szczegółów. Dla mężczyzny – to, co w kobiecie delikatne i nieuchwytne. Mój ukochany Emmanuel Levinas, francuski filozof i etyk, który przełożył judaizm na język filozofii dialogu (i bardzo jest bliski w swojej myśli temu, co o osobie mówi Wojtyła), kobiecość generalnie określił jako ową nieuchwytność. Na co dzień “zbyt skomplikowana”, “zmienna”, “cztery pory roku w jeden dzień” (jak śpiewał Sting) – kobieta właśnie w swojej pozaracjonalnej intuicji, widzeniu empatycznym, postrzeganiu świata sercem – staje się dla mężczyzny kimś niezwykłym, poruszającym.

Co nie znaczy, że kobiety nie potrafią logicznie myśleć (umieją też jeździć na traktorze), a mężczyźni pisać wierszy. Świat dzisiejszy w negacji różnic jednak kompletnie zwariował. Przeszłam na studiach gruntownie gender we wszystkich odmianach i dość dobrze opanowałam ten dyskurs. Założenie rodziny – rozwaliło jego założenia, a potem odkryłam, że za ideologią “braku płci” czy homogenizacji płci leży zraniona głęboko kobiecość i męskość.

Co przynosi Program JA+TY=MY? Ulgę, że rzeczywiście się między sobą różnimy. Na wielu płaszczyznach. Kolejny etap wtajemniczenia: enjoy. Jak w obrazkach z łamigłowek dla dzieci: Znajdź różnice (pdopowiedź: to te rzeczy, ktorych nie rozumiesz albo Cię irytują). I zadanie szczególne na dziś: znajdź radość w różnicach i doceń je. 🙂

Małgosia