Każde zakończenie Programu jest z jednej strony podobne, z drugiej zawsze bardzo indywidualne.
Podoba mi się w Ameryce Łacińskiej pewien luz w przeżywaniu czasu. Jest denerwujący, kiedy nie można zacząć punktualnie, ale za to zdejmuje z barków obciążenie, kiedy coś się przedłuża.
Nie wiem, czy nasze pary trenerskie straszyły uczestników moją skromną osobą, ale przez cały Program byliśmy bardzo “correct” z czasem. Może im tłumaczyli, że jako Europejczyk mam inne podejście do czasu, może ciągłe przypominanie i informacja od trenerów, że “już czas”, a może wszystko razem spowodowało, że udało nam się utrzymać dyscyplinę czasową – co było o tyle ważne, że trzeba było przenosić się z miejsca na miejsce w kompleksie szkoły. A to zawsze stanowi dodatkowe wyzwanie.
Ale za to na zakończenie mogliśmy dać upust mentalności latino i kompletnie nie przejmować się czasem. Był więc występ prawdziwego magika (uczestnika Programu, który jest tu dość znany ze swoich występów dla bizensu). Zaprezentował dwie sztuczki, idealnie wpisujące się w Program i wyraźnie zainspirowane nim. Mieliśmy aukcję dwóch butelek z Programu – zostały wylicytowane za 110 000 COP (pesos kolumbijskich) – i długie świadectwa. A potem równie długą Mszę św. z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich i czas na wspólne świętowanie, choć już gronie najbardziej zaangażowanych w tę edycję Programu. Wracaliśmy do świadectw, do warsztatów, do najciekawszych punktów, ciesząc się jeszcze raz z dobra, które się wydarzyło.
A na dnie serca była szczególna wdzięczność dla tych wszystkich, którzy z daleka w tym wszystkim uczestniczyli przez modlitwę i wsparcie, przez długie maile przygotowujące to wszystko, przez tłumaczenia i dbałość o szczegóły czy nowe zadania domowe.
Z serdeczną modlitwą pełną wdzięczności
Fr. Jay