Wszyscy, którzy zaglądali w knieje, byli zdumieni postępem prac. Potrzeba było zaledwie półtora dnia, by razem skończyć projekt, który od pomysłu do naszego przyjazdu do Wisełki (wynajętym do tego celu autokarem, samochodami, a nawet samolotem z Dublina) zajął kilka miesięcy przygotowań.
Panowie (często wraz z synami) dawali z siebie naprawdę wszystko. Wielu z nich morze zobaczyło dopiero w niedzielę – w ostatni dzień pobytu. Słynna jest już anegdota o Jerzym, który na ogół woli pracę koncepcyjną, a tutaj zupełnie się nie oszczędzał. Zapytany o przyczyny, miał wyznać: “Żona powiedziała: masę już masz, teraz pora na rzeźbę”.
Zobaczmy, co wyrzeźbili. 🙂
To zostało ze starej bazy
Drugi dzień pracy
Efekt końcowy
Świętowanie
Poświęcenie
Podziękowania
Ojcowie projektu: Piotr, Jarek i Jacek
I jeszcze (prawie) wszyscy
Oby owoce tej (współ)pracy trwały 🙂
Już z domu po nocnym powrocie
M
Categorised in: Małgorzata Rybak