Było o bohaterach, to teraz czas na nas. Na szpilkach, w kapciach, na boso w piaskownicy. Mistrzynie metamorfozy.
Walka ze zmęczeniem, walka z kolejną czekoladką, ale najbardziej walka z presją, by nadawać się na trzy okładki czasopisma na raz: Super-żona, Super-mama, Biznesłoman Roku. Superwoman.
Czy muszę być “super”? Na co dzień tylko żongluję*. Podrzucam do góry po kilka piłeczek. Odrabianie lekcji, benzyna po 5,74, rehabilitacja, bułki, brak płynu w spryskiwaczu, nowe słówka, puder sypki, urodziny syna, ryba, trening interpersonalny.
Staram się, żeby nie pospadały w krzaki. Ale bądźmy szczerzy: podrzucam piłeczki, ale nie wszystkie lądują tam, gdzie bym chciała. Na szczęście! Na szczęście nie muszę być super. Ludzie nie lubią tych „super”. Rodzina nie lubi mnie „super”. Wolą, jak się uśmiecham.
Uśmiecham się. We wszystkim chciałabym pamiętać, że nic za wszelką cenę. Że ludzie zawsze przed rzeczami. Że sukces to rzecz względna, czasem ma na imię „naleśnik z serem”. Że nic nie „muszę” poza miłością, a w niej się mieści wiele genialnych rzeczy. Nawet jeśli kosztują – w tym również utratę miejsca na okładce czasopisma.
Małgosia
* „Jak ona to robi?”, Douglas McGrath, USA 2011
Categorised in: Małgorzata Rybak