miejsce dla mnie

April 4, 2012 6:00 am

“Niech się nie trwoży serce wasze.Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie.

W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie.” (J 14, 1-3)

Więc mimo że swoją drogę przeszedłeś beze mnie, wracasz po mnie. Wiesz, że sama sobie nie poradzę, choć czasem wydaje mi się, że kresem doskonałości jest pełna samowystarczalność. A jednak nie, jednak bycie w relacji, jednak zależność, jednak miłość.

Więc kiedy mnie już zaprowadzisz do siebie – kiedy pomożesz mi w tej najtrudniejszej przeprowadzce życia – zapytasz z dziecięcą prostotą: “Zobacz, tak jest u Mnie. Czy podoba Ci się mieszkanie, które Ci przygotowałem?”

Tylko mnie pilnuj, proszę, żebym po drodze Ci się gdzieś nie zgubiła.

Małgosia

dwie historie

March 29, 2012 6:04 am

Wyzwala mnie Jego prawda.

Gdy ja opowiadam Mu o zaprzepaszczonych szansach, On przywraca mi pamięć o rzeczach, które się udały.

Gdzie ja widzę pustkę, On mówi, że mnie nigdy nie opuścił.

Gdzie ja widzę obumarłe ziarna, On widzi potencjał zmiany na nowe i lepsze.

Gdy mówię, to i to zepsułam, On odpowiada: Zobacz, ile się nauczyłaś.

Gdy skarżę się, jaka jestem kiepska, On mówi: Jesteś Moim dzieckiem.

Gdy stwierdzam: Nigdy się nie uda, On zachęca: To nic, że nie wyszło, spróbuj jeszcze raz.

Gdy myślę: Mam już dość, On mówi: Widzę, że cierpisz, opowiedz. Mam czas.

Gdy mówię: Nie rozumiem, On uspokaja: Wiem, ale zaufaj Mi.

Gdy rezygnuję i nic już nie mogę, On przypomina: Kocham Cię. W każdej sytuacji możesz kochać. Kiedyś, gdy wszystko minie, zobaczysz ze Mną, że liczyła się tylko miłość.

M

bohaterki

March 24, 2012 6:00 am

Było o bohaterach, to teraz czas na nas. Na szpilkach, w kapciach, na boso w piaskownicy. Mistrzynie metamorfozy.

Walka ze zmęczeniem, walka z kolejną czekoladką, ale najbardziej walka z presją, by nadawać się na trzy okładki czasopisma na raz: Super-żona, Super-mama, Biznesłoman Roku. Superwoman.

Czy muszę być “super”? Na co dzień tylko żongluję*. Podrzucam do góry po kilka piłeczek. Odrabianie lekcji, benzyna po 5,74, rehabilitacja, bułki, brak płynu w spryskiwaczu, nowe słówka, puder sypki, urodziny syna, ryba, trening interpersonalny.

Staram się, żeby nie pospadały w krzaki. Ale bądźmy szczerzy: podrzucam piłeczki, ale nie wszystkie lądują tam, gdzie bym chciała. Na szczęście! Na szczęście nie muszę być super. Ludzie nie lubią tych „super”. Rodzina nie lubi mnie „super”. Wolą, jak się uśmiecham.

Uśmiecham się. We wszystkim chciałabym pamiętać, że nic za wszelką cenę. Że ludzie zawsze przed rzeczami. Że sukces to rzecz względna, czasem ma na imię „naleśnik z serem”. Że nic nie „muszę” poza miłością, a w niej się mieści wiele genialnych rzeczy. Nawet jeśli kosztują – w tym również utratę miejsca na okładce czasopisma.

Małgosia

* „Jak ona to robi?”, Douglas McGrath, USA 2011

memo

March 21, 2012 8:46 am

Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.

(Iz 49, 15-16)

Mój mąż, gdy szybko musi zachować w pamięci jakąś informację, pisze długopisem na dłoni. Czasem wraca z pracy i mówi: “no nie, rozmazało mi się, zobacz, co to mogło być?” Czasem jakiś numer telefonu, czasem godzina spotkania z pracownikami, a czasem prośba ode mnie: kupić tabletki do zmywarki.

Lubię często słyszeć, jaka jestem ważna. Nieraz się martwię, jeśli przez kilka dni pod rząd tego nie usłyszę, że może coś się zmieniło. Pana Boga mogłabym pytać co dzień, żeby mieć tę pewność, że nosi mnie ze sobą blisko serca, że nie podpadłam i że nie trzyma mnie na dystans.

Więc zapisał sobie. Zapisał sobie ranami na wylot i nie zapomni. Pozwolił się zranić, żeby mnie przekonać, że nie interesuje Go dystans.

Ja też mogę wypisać sobie na rękach: “Jestem kochana”. Żeby nie zapomnieć.

Małgosia

życiowa rola

March 17, 2012 8:42 pm

Gdyby Kapitan X* miał wbudowany tachometr, ów pokazywałby już wynik, który zawstydziłby pracownika międzynarodowej firmy spedycyjnej. Nie chodzi przecież jednak o rekordy. Ważne, co z tych podróży zostaje w miejscach, gdzie był.

Dziś po spotkaniu rodzin we Wrocławiu moglibyśmy wszyscy zapełnić tom grubości książki telefonicznej jednego województwa, ale chcę wrócić myślą do jednego porównania, które mi zapadło już dawno temu i wraca, ilekroć odpalam komputer. Gdy uruchamiają się kolejne programy, przypominam sobie, jak Kapitan X porównał ten proces do uświadamiania sobie co rano, kim jestem. Więc po pierwsze: dzieckiem Bożym. Kobietą. Żoną. Matką. Córką. Nauczycielką. Przyjaciółką. Odnajduję swoją tożsamość najpierw w relacji do Tego, co mnie woła po imieniu, a potem – do kolejnych Ważnych Osób.

W niektóre role wchodzi się łatwo, w inne trudniej. Biorąc pod uwagę, że można robić dobrze jedynie to, co się kocha, byłoby idealnie, by w najważniejszych obszarach życia mieć odrobinę pasji. Nie kocha się tego, w czym człowiek wypada słabo czy ma poczucie braku kompetencji: nieraz już przewidywany brak sukcesu powoduje odruch ucieczki. I dlatego bardzo jesteśmy wdzięczni tym, co nas zapisali na warsztaty o wychowywaniu dzieci, gdy zaczęliśmy doświadczać z Mężem w tej dziedzinie spektakularnych porażek. Nabywanie nowych umiejętności sprawia, że czujemy się pewniej jako rodzice, a spełnianie tej roli daje więcej radości, gdy nie jest się samemu jak dziecko we mgle.

Nie bójmy się sięgać po niezbędne aktualizacje do naszych życiowych ról. Żebyśmy się za nie brali twórczo i z wiarą.

Małgosia

*Kapitan X = Ks. Jarosław Szymczak

bliskość

March 15, 2012 6:08 am
Mówiłem: “Gdybyś wiedział, nie chciałbyś mnie.
Moje rany są ukryte głęboko pod twarzą, którą noszę.”
On powiedział: “Moje dziecko, Moje rany są głębsze.
To miłość do Ciebie była ich przyczyną.”

(B. & G. Gaither, Jestem kochany)

Moja ziemia jałowa, moje miejsca niechciane – to z nich On czyni swoje Święte Świętych. Moje drzwi, zza których puka do mnie pustka i lęk, moje nieodrobione lekcje, moje rozczarowane plany – nad nimi rozpina Namiot Spotkania. Nie pomimo moich braków, ale w braki moje – przychodzi. Pragnie bliskości, której ja przecież daleko bardziej od Niego potrzebuję.

Małgosia

nowy gadżet

March 10, 2012 8:10 am

Zmogła mnie gorączka, taka, że ani ręką, ani nogą. W pokoju naszego synka, który od zawsze służy chorującym za izolatkę, jest tak, że leżąc w łóżku patrzy się na ogromne lustro na przesuwanych drzwiach szafy wnękowej, a w nim odbija się okno. Poza brudnymi szybami, o których pisałam wcześniej, widzę jak przesuwają się chmury po już wiosennym błękicie. Mogę tak wpatrywać się w ten ruchomy obraz, jakbym oglądała najciekawszy program. Co przypomniało mi ten, znaleziony kiedyś na FB, rysunek Michalea Leuniga.

Jeśli niebo daje tyle, to ile więcej daje wpatrywanie się w niebo przez “N”? Ile sprawia prosta “bezczynność” modlitwy?

połącz kropki

March 6, 2012 6:12 am

..kropek nie można połączyć patrząc do przodu; można je połączyć tylko patrząc za siebie. Trzeba ufać, że kropki się jakoś kiedyś połączą.

Steve Jobs, przemówienie do absolwentów Stanford College, 2005

Moje kropki stawiane co dzień chwilowo mogą nie składać się na żaden obrazek.

A przecież w miarę lat odkrywam, że różne sprawy wydarzyły się „po coś”. Choć trudne i niezrozumiałe wtedy, gdy się działy, pozostawiły mnie z jakimś darem. Okazały się wartością dodaną. Dały mi do rąk jakiś talent, wiedzę, umiejętność.

W chwilach zniechęcenia mogę mówić: mój obrazek nie ma sensu. Moje dzisiejsze kropki wyszły poza margines planu. Te – zupełnie pomylone. Tych kilka od tylu już lat jest po nic.

A przecież bez sensu byłoby zniechęceniu ulec. Ten, który widzi więcej, kiedyś pokaże mi obraz urzekający logiką Jego miłości. Obraz mojego życia.

Dlatego nawet gdy nie ogarniam całości, postanawiam stawiać kropki: podejmować co dzień najlepsze wybory. Powierzając Mu siebie, ufam, że zapełni w tej ilustracji wszelkie braki.

Małgosia