Dziś czeka mnie najdłuższa w życiu podróż lotnicza, bo choć będę się przesiadał, to jednak spędzę w powietrzu 24 godziny: z Mexico do Los Angeles (5 h), dalej do Sydney (15 h), i wreszcie do Auckland w Nowej Zelandii (4 h).
Mimo zmęczenia tym intensywnym pobytem w Meksyku – bardzo się cieszę. Tak daleko jeszcze nie byłem i tak długo jeszcze nie leciałem. No i tracę w podróży 1 dzień, ze względu na strefy czasowe. Wylecę w poniedziałek, a dolecę dopiero w środę. Teraz jestem 7 h za wami, od środy będę 10 h przed wami.
Do usłyszenia w środę, jak Pan Bóg pozwoli. Zostawiam Redakcji jeszcze kilka wpisów i zdjęć z Meksyku, żeby Wam czas do kolejnego spotkania on-line szybciej zleciał. 😉
Z modlitwą,
Jeszcze ostatnie chwile “Padre Jota”
[ Redakcja życzy wysokich lotów 🙂 ]
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak