Najpierw historyjka, pewnie wszystkim znana. 🙂
Pewien mędrzec zapragnął zrozumieć, co pobudza ludzi do pracy przez całe życie. Poszedł do kamieniołomu i ujrzał tam człowieka pracującego z mozołem kilofem i dłutem.
– Co robisz? – spytał go.
— Łupię kamienie dla mojego przeklętego pana. Haruję cały dzień za kawałek chleba…
Po czym, wciąż tak przeklinając, kontynuował pracę.
Drugiego robotnika mędrzec zapytał o to samo.
– Pracuję, żeby móc zapłacić za dom i nakarmić dzieci. Jeszcze parę miesięcy i spłacę swoje długi… – odpowiedział tamten.
Mędrzec znalazł trzeciego robotnika i jego też spytał o to samo. Mężczyzna, odrywając się od pracy, podniósł głowę i mędrzec ujrzał twarz o radosnym i dumnym wyrazie.
– Czy nie widzisz przyjacielu? – powiedział, wskazując na jeszcze nie ukończony budynek w oddali. – Buduję katedrę!
Pier D’Aubrigy
Niektórych celów, z którymi się zmagamy na co dzień, mamy „po dziurki w nosie”, bo takie męczące, choć niezbędne do funkcjonowania. A osiągnięcie jednego celu nie zawsze gwarantuje sukces, raczej „przymusza” do zdefiniowania kolejnego. Pewnie w wielu wypadkach też osiąganie ustalonych celów kojarzy się bardzo pozytywnie; z pełnym poczuciem satysfakcji i samorealizacji.
Ale nie każdy nasz cel jest tym, do którego powinniśmy zmierzać. Wszystkie „nasze” dążenia powinny być jednak podporządkowane temu jednemu:
“Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.” (J 6,35)
Że tak przewrotnie zapytam: jak Ci się podoba projekt Twojej katedry? 😉
Categorised in: Dorota