ćma

November 17, 2014 5:00 am

Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! (…) Łk 18, 39

Cały czas możemy być w dialogu z Nim. I dialog ma dwie strony. On mówi, działa, nie pozostaje bierny. Nie chce wcale, byśmy “nie sprawiali Mu kłopotu”, niczego nie chcieli.

Tę historię przypomniałam sobie na naszym spotkaniu rodzin wczoraj, gdy szukaliśmy śladów Jego działania w naszym życiu. Ale przecież podobnych zdarzeń jest wiele.

Jadąc z rodziną do Wisełki na tegoroczny długi weekend czerwcowy, wiozłam ze sobą trudne doświadczenia. Pomyślałam, że w naiwnym zaufaniu do ludzi, które łączy się z intencją ofiarowania tego, co najlepsze, bez względu na cenę, jestem jak ćma, która leci prosto do ognia, wiedziona błędną intuicją ciepła i światła. I że spaliło tej ćmie skrzydła. Że nie zostało jej nic, na czym by można latać. Trudno dziś oddać to poczucie ogołocenia, które mi wówczas towarzyszyło. W egipskich ciemnościach i ciszy nocnego autobusu ten obraz we mnie do Niego krzyczał. “Zobacz. To się stało. I jest nieodwracalne. Ćmy, ślepe idealistki, tak kończą właśnie”.

Po przyjeździe bladym świtem poszłam do kaplicy, by tam zapewne ładnie się przywitać – bo w kaplicach bywamy wyprasowani i pełni tych “poprawnych” słów. Ale kilka centymetrów od tabernakulum na ścianie siedziała mała ćma. W promieniach światła, które ten Jego domek podświetlało. Słyszał. Odpowiedział. Tą samą metaforą, tym samym obrazem. “Ja się opiekuję ćmami. Ona tu wyzdrowieje.”

20140619_103427

Czasem najgorsze, że nie potrafimy mówić, że chcemy Mu przynieść siebie poskładanych, poradzić sobie sami. A On chce być Kimś obecnym, Kimś ważnym, komu się zadaje pytania, kogo się potrzebuje.

Mplus

Tags: , , ,

Categorised in: Małgorzata Rybak