O podstawach udanego małżeństwa napisano setki tysięcy artykułów, książek, felietonów. Jednym z tych fundamentów jest zdecydowanie dialog małżeński – o sposobach komunikowania swoich potrzeb czy radzenia sobie z emocjami podczas rozmowy też napisano czy nakręcono niemało: przypominam sobie szczególnie jedną scenę z serialu „Siódme niebo”, kiedy podczas małżeńskiej kłótni żona zaatakowała męża argumentem nie do obrony „wolisz mieć rację czy żonę?!”.
Podczas Programu JA+TY=MY nie tylko dowiadujemy się i doświadczamy, jak ważny jest nasz dialog – jeśli go zabraknie, zaczną powstawać domysły. Dlaczego więc tak trudno nam znaleźć czas na codzienną (tak, codzienną!) rozmowę z żoną/mężem? Ilu nas tu autorów czy czytelników, na pewno tyle wymówek: bo trzeba zawieźć dzieci na zajęcia, bo przecież trzeba wreszcie zrobić pranie, żebyśmy mieli czyste ubrania, zapakować zmywarkę, żebyśmy mogli jak cywilizowani ludzie jeść przy stole, a nie nad zlewem i wiele innych, bardzo potrzebnych spraw, które trzeba załatwić. Wszystkie są bardzo ważne, robimy je dla dobra całej rodziny, są dobre, więc o co chodzi?
Ostatnio rozmawiałem z księdzem z Ruchu Światło-Życie, który wyjechał ewangelizować na Litwę, ale nie z grupą oazowiczów, a z członkami Odnowy w Duchu Świętym! W branży kościelnej takie mieszanie wspólnot bardzo często jest niezbyt mile widziane; bywa, że jest traktowane jako podbieranie sobie uczestników, przeciąganie na „swoją stronę” itp. Ten ksiądz po prostu mówi: „niech nas nie dzieli to, co nas łączy”.
I tak samo w małżeństwie – dom, dzieci – to wszystko nas łączy, ale niech przy tym nas przypadkiem nie zacznie dzielić.
Łukasz Czechyra
Categorised in: Łukasz Czechyra