– to tytuł kanadyjskiego serialu S-F. Ale, jak podaje Słownik Wyrazów Obcych PWN, to także “ciągły, uporządkowany zbiór nieskończonej liczby elementów przechodzących płynnie jeden w drugi” 😉
Wypisz, wymaluj – jak w małżeństwie. Tak, tak, to już trzecia dycha nam leci 🙂 Im więcej wspólnych lat, tym bardziej trafna to definicja: nieskończona liczba uporządkowanych elementów… Każda chwila, każdy oddech, każda wspólna radość, każda trudność, samotność, lęk – każde zdarzenie i każde wrażenie płynnie przechodzi jedno w drugie. To tak, jak w muzyce Bacha, choćby w jego “Oratorium na Boże Narodzenie” (wyjście na ten koncert to jeden z naszych tegorocznych rocznicowych eventów) – jedno wypływa z drugiego; przyczyna – skutek, napięcie – ulga, smutek – radość… Ale patrząc z perspektywy lat – dobrych i radosnych chwil jest nieporównywalnie więcej. Tak, to nie pomyłka: nie: było – a jest. To dobro trwa, stale jest między nami w nieustannym continuum. I choć codzienność wydaje się trudna, szara, monotonna, pełna porażek i złych, nieprzemyślanych decyzji – to dopiero spojrzenie za siebie pozwala na głośne: o! – pełne zachwytu, podziwu, uznania dla nas samych, czasem zdziwienia, zaskoczenia, ale zawsze pełne wdzięczności.
Bełkot nasz wysłuchaj, o Ty, nieba Panie,
W mdłym śpiewie naszym znajdź upodobanie,
Gdy na Syjonie psalmy Tobie wznoszą!
Serc naszych wysłuchaj, co chwałę Twą głoszą.
Cześć należną Tobie wszyscy teraz damy,
Bo pomyślność naszą oto pewną mamy. (Weihnachts-Oratorium, cz.III)
A to wszystko dlatego, że “Jezus (…) wezwał do siebie tych, których chciał. I przyszli do Niego” (Mk 3, 13).
Andrzej O.
Categorised in: Andrzej O.