Czasem trzeba coś zmalować

August 20, 2016 5:00 am

Ostatnio u nas w Olsztynie dwóch ludzi postanowiło pomalować pomnik. Monument nie byle jaki, bo jeden z tzw. pomników wdzięczności, jakie na naszych ziemiach zostawili po sobie Rosjanie.

Potocznie nazywany „szubienicami” pomnik stoi w samym centrum miasta, znają go wszyscy, a marszałek i wojewoda oglądają codziennie, gdyż znajduje się kilkadziesiąt metrów od urzędów. Pomnik typowy dla swej epoki: szary, widoczny z daleka i potężny, bo w końcu ma sławić czyny dzielnego ludu. Oczywiście przedmiot sporów, bo jedni chcą go od lat usunąć, inni twierdzą, że to dzieło wybitnego rzeźbiarza, kawał historii miasta, generalnie nikomu nie przeszkadza i lepiej go nie ruszać – takie stanowisko prezentuje m.in. olsztyński ratusz.

Dwóch gentlemanów (przeciwników pomnika), zamiast pisać kolejne pisma i zmagać się z urzędnikami, zamówili podnośnik, podjechali pod pomnik i czerwoną farbą pokolorowali symbol sierpa i młota. Urzędnikom, którzy twierdzili, że zakazanych symboli nie widać, wytrącili z ręki argument w bardzo prosty sposób – pokazali im fakty, a z tymi się przecież nie dyskutuje. Sierp i młot były tam od zawsze, ale większość osób nigdy ich nie widziała, a część widzieć nie chciała.

W życiu małżeńskim i rodzinnym to, że czegoś nie widzimy, wcale nie oznacza, że czegoś nie ma. Podczas świadectw przy okazji Programu 3 Mark z USA powiedział, że kiedy przed Programem 1 żona zapytała go, czy chce jechać, odpowiedział oczywiście, że nie, bo po co? Dla świętego spokoju się zgodził (większość czytających mężczyzn pokiwa tu pewnie głową na znak zrozumienia problemu), zaś na miejscu okazało się, że jego małżeństwo przechodzi kryzys. Wcześniej go nie widział? Nie chciał widzieć? Dostrzegł problem, gdy wreszcie stanął w prawdzie, ktoś pokazał mu fakty.

Zamykanie oczu na pewno jest wygodne, ale kiedy zamyka się oczy na długo, to problemy, których nie chcemy widzieć, nie znikną – powrócą, a do tego może nam umknąć masa dobrych spraw, które z zamkniętymi oczami przegapiliśmy.

Łukasz Czechyra

Tags: ,

Categorised in: Łukasz Czechyra