“Dopóki się nie ożeniłem, nie miałem pojęcia, że może istnieć zły sposób stawiania mleka w lodówce”.*
Można by dodać, że zabrakło wiedzy o tym, jak naprawdę należy pakować zmywarkę oraz o tym, w którym kubku pije się herbatę, a w którym raczej kawę. Jak rozwiesza się pranie (gdzie bielizna, a gdzie ręczniki oraz jak należy je strzepnąć przed ostatecznym powieszeniem; w których rogach T-shirtów jedynie wolno wpiąć klamerki). Jak wygląda poprawne umycie umywalki. Nie wiedziałeś też, że źle kroisz chleb (i nie tym nożem, co trzeba!!!).
I w drugą stronę: dopóki nie wyjdziesz za mąż, nie dowiesz się, że źle skręcasz i kompletnie nie tak wjeżdżasz na rondo. Że nie masz wyobrażenia, co to znaczy naprawdę pracować oraz jak należy przechowywać paragony. I tym podobne, a listę można wydłużać i personalizować, słuchając codziennych rozmów w naszych domach.
Choć wymaga to wielkiej walki z dyktatorem w sobie (który naprawdę wie najlepiej, jak robić rzeczy w jedyny słuszny sposób), istnieje opcja stworzenia naprawdę niezwykłego małżeństwa, gdzie znajdzie się wolność robienia tych samych rzeczy na wiele sposobów. Jeśli tylko uda Ci się go uciszyć w swojej głowie. Gdy odbierzesz głos temu dusicielowi twórczych pomysłów, ileż relacja zyska oddechu. 🙂
Małgosia
*Parafraza tweeta znalezionego w artykule zamieszczającym “20 najlepszych…”, “15 najśmieszniejszych…” itd., czytanego na FB celem odpoczynku mózgu od tego, co dzieje się obecnie w social media w debacie społecznej po wszystkich stronach barykady (a co jest jakimś skrajnym wyrazem braku szacunku w rozmowie o tym, co różni).
Categorised in: Małgorzata Rybak