„Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.” (Mt 5, 37)
Najpiękniej byłoby, gdyby tak było: żadnych niedomówień, żadnych kłamstw, zawsze prawda i dotrzymane słowo. Być tak wiarygodnym, aby nikt nie wymagał od nas przysięgi. I pięknie by było, że gdy mówię „tak”, to znaczyłoby to „tak”, a jeśli mówię „nie” to znaczyłoby to zawsze „nie”.
Douczona przez kursy, książki, świadectwa innych rodziców, własne doświadczenie wiem, że dotrzymywanie słowa przez rodziców jest niezbędne, żeby dziecko czuło się bezpiecznie. Bardzo sobie cenię tę zasadę, choć wcale nie jest prosta w realizacji. Ale jak można wprowadzać zasady, jeśli co chwila się zmieniają lub nie wszyscy się do nich stosują?
Przecież to tu, w domu, jest najlepsze miejsce, aby wyćwiczyć w sobie tę cnotę prawdomówności i odpowiedzialności za swoje słowo. (Przez starszych i przez młodszych). A jeśli zdarzyłoby się zapomnieć, rozmyślić, nie dotrzymać danego słowa, to również w domu jest najlepsze miejsce, aby uczyć się naprawiać takie trudne sytuacje. Zwłaszcza, gdy ciągle są aktualne i słowa można dotrzymać.
Dorota
P.S. Obiecałam naszym dzieciom, że pójdziemy dziś do kina. I mimo że nie bardzo mi się chcę, trzeba by wywiązać się z danej obietnicy, nieprawdaż? 😉
Categorised in: Dorota