… Wam wszystkim za tyle przejawów pamięci i serdeczności po maratonie. To piękne uzupełnienie samotności długodystansowca. W czasie biegu, kiedy na jakiś moment zrównaliśmy się w czasie picia wody przy stacji nawadniania z jednym z uczestników, przeprosił mnie, że nie będziemy biec razem, bo jemu obecność drugiej osoby przeszkadza. Inny rytm kroków, oddechu i że to nie ma nic wspólnego ze mną, tylko on tak ma.
I tak to trochę jest, że trzeba się do samotności przyzwyczaić. Na treningach jest się często samotnie. Choć po drodze mijasz innych biegaczy, to trudno jest znaleźć kogoś, kto biegnie tym samym rytmem. Wtedy albo on biegnie trochę wolniej, albo ty, żeby biec razem. Jest więc samotność ważnym elementem biegania. Ale tym bardziej trzeba wtedy uzupełnić samotność wymiarem wspólnoty. Może to dlatego formy grzecznościowe są uproszczone … jak w rodzinie. Zwracamy się do siebie po imieniu lub per ty, bo mamy wspólną pasję i pozdrawiamy się na wszystkich ścieżkach biegowych.
Samotność nigdy nie jest celem, zawsze tylko środkiem. Celem jest poznać siebie, swoje ograniczenia, nauczyć się je przezwyciężać, dawać z siebie wszystko, ale po to, żeby ostatecznie być lepszym człowiekiem.
I dlatego jest to takie ważne, gdy dostajesz informacje od innych, że cenią sobie twój wysiłek i twoją pracę, bo to pomaga wytrwać w chwilach trudnych.
Z pamięcią o wszystkich zmagających się.
Ks. Jarosław
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak