“Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. (…) Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.” (J 10, 27-30)
Czasem w zatroskaniu o swoje życie, byt materialny, ale też i duchowy, nie dostrzegamy, że ulegliśmy iluzji o naszej wszechmocy. Wydaje się nam, że wręcz przeciwnie: że to bezsilność lub poczucie zbyt małego wpływu na rzeczywistość pcha nas w niepokój, w kurczowe trzymanie wszystkich sznurków. Ale czy wiara w to, że im więcej będziemy się martwić, tym bardziej coś się stanie lub nie, nie jest przypisywaniem sobie zbyt wielkiej mocy? Jakbyśmy dali się oszukać, że nam zależy bardziej niż Jemu.
On wyciąga z naszych rąk te sznurki miliona spraw, kładąc przed nami tylko sprawy najbliższe. “Owca”. “Dziecko”. Czy te słowa nie opisują zależności, która nie jest zniewalająca, ale pozwala, by martwił się o nas Ktoś większy? Ktoś, kto policzył włosy na naszej głowie (i przewidział też moment, w którym każdy z nich wypadnie – niekiedy niepotrzebnie, bo właśnie ze zmartwienia 😉 ) i nasze dobro interesuje Go jeszcze bardziej niż nas samych. Bo bezgranicznie kocha i chce nas mieć najbliżej Siebie i po tej, i po tamtej stronie.
Taki przewidział happy end, który będzie przecież dopiero początkiem.
M
Categorised in: Małgorzata Rybak