W ramach relaksu przed porodem obejrzałam sobie odcinek starego serialu „Zdarzyło się jutro”. Główny bohater był przekonany, że jego zadaniem jest uratować samolot przed katastrofą (o której wiedział z całą pewnością, że się wydarzy o określonej godzinie) i robił co tylko mógł, aby tego dokonać. Nie udało się, gdyż w międzyczasie zaopiekował się małą dziewczynką poszkodowaną w wypadku na drodze. A na lotnisko nie zdążył. I czynił sobie ogromne wyrzuty, że nie podołał, zawiódł.
Jakie było jego zdumienie, gdy okazało się, że ojciec uratowanej dziewczynki zjawiający się nagle w szpitalu w godzinie domniemanej katastrofy, jest pilotem samolotu, który nie wystartował o wyznaczonym czasie (i dzięki temu nie rozbił się) z powodu…wypadku córki pilota!
I tak sobie myślę, jak bardzo ograniczone jest nasze interpretowanie tego, co się wydarza. Czasem coś, co wydaje się naszą porażką czy niespełnieniem planów i oczekiwań jest niezbędną częścią większego planu Kogoś, kto wciąż ma na uwadze nasze jak największe dobro, kto widzi lepiej, dalej i głębiej.
Szkoda, że tak często jeszcze trzymam się uparcie własnych wyobrażeń i planów. O ile byłoby mi łatwiej, gdybym potrafiła żyć w ciągłej otwartości na „inaczej niż myślę/myślałam”.
P.S.
Dziękuję Małgosi za co i rusz nowe inspiracje i za tytuł, który bardzo mi się podoba 🙂
Basia
Categorised in: Basia