“… On uniesie się weselem nad Tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości” (So 3, 17)
“Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie” (Łk 1,39-41)
Tak, każdy nowy człowiek, chociaż maleńki jeszcze jak ziarenko, zasługuje na okrzyki radości. Nawet jeśli jest zaskoczeniem dla rodziców, nawet jeśli zastaje swoją mamę niegotową – bycie przyjętym wyraża jego najgłębszą i pierwszą potrzebę. Niezaspokojenie tej potrzeby, jak uczy doświadczenie wielu, to bolesne pęknięcie na całe życie.
Można powiedzieć: czasem to jest zbyt trudne, pozdrawianie nowego życia w sobie. Bo wydaje się, że przychodzi w najgorszym momencie, przy braku wsparcia czy wręcz doświadczeniu przemocy ze strony bliskich. A jednak mały człowiek całym sobą błaga o miłość. By go nie odrzucać. Bo odrzucenie przeżywa boleśnie; napełnia go ono przerażeniem.
I tak wiele zależy od ojców: poczucie bezpieczeństwa kobiety, która staje się matką ich dzieci. Kochana i otoczona opieką będzie ogłaszać światu, że staje się nowy człowiek.
A gdy jest sama jak palec, może pamiętać, że w obronę bierze ją sam Bóg – pierwszy, który czuje z jej bólem opuszczenia, pierwszy, który zachwyca się jej macierzyństwem. I wszystko poukłada.
Małgosia i Dosia
Categorised in: Dorota, Małgorzata Rybak