KL Auschwitz – 16670

August 14, 2015 5:00 am

O św. Maksymilianie Marii Kolbem, patronie dnia dzisiejszego, mówiono “szaleniec Niepokalanej”. Ale mówiono też o nim “stuknięty Maksio”, bo jego plany i zamierzenia, po ludzku nie miały najmniejszych szans na realizację. Zastanawiam się, jak ten misjonarz, doskonały organizator, entuzjasta nowych technologii i mediów byłby postrzegany i oceniany dzisiaj. Czy jego ogromne dzieła nie byłyby uwżane jedynie za sposób na “wyciągnięcie kasy” i pomnażanie jej? Dziś, kiedy działalność Kościoła jest na celowniku, gdy treści głoszone przez kościelne media niejednokrotnie są nazywane ciemnotą rodem ze średniowiecza, czy św. Maksymilian Maria nie byłby częstym  bohaterem tabloidów goniących za tanią sensacją? Przecież przy klasztorze w Niepokalanowie wciąż jest redakcja “Rycerza Niepokalanej”, działa Ochotnicza Straż Pożarna, rozgłośnia radiowa, wiele innych dzieł. Czy nie byłyby jedynie płasko nazywane “strzyżeniem owieczek”…?

Mówimy potocznie: jakie życie – taka śmierć. Św. Maksymilian Maria Kolbe żył i pracował z wielkim rozmachem. Ostatnim jego dziełem była ofiara z własnego życia złożona  za współwięźnia, który miał rodzinę. Ojciec Kolbe nie umarł, ale oddał życie za brata, Franciszka Gajowniczka, który po tym zdarzeniu żył jeszcze 53 lata, był obecny na beatyfikacji i kanonizacji św. Maksymiliana. A po śmierci (13.03.1995) – spoczął na cmentarzu w Niepokalanowie).

Pamiętam, jakim wielkim przeżyciem i nadzieją dla Polaków była kanonizacja św. Maksymiliana – dokonana przez papieża-Polaka 10.10.1982 roku w Rzymie. W Polsce trwał wtedy stan wojenny…

“Największa zaś miłość, na jaką człowiek w ogóle może się zdobyć, polega na tym, że ktoś oddaje swoje życie za swych przyjaciół” (J 15, 12).

 

Andrzej O.

 

Tags: ,

Categorised in: Andrzej O.