“Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną!” (Mt 9,9)
Gdyby się tak przyjrzeć, to każdy z nas ma jakąś swoją komorę, w której się chowa, bo się czegoś boi, w której przetrzymuje wszystko to, co może napawać lękiem, strachem, co może wzbudzać niezbyt miłe wspomnienia, co może być nieprzyjemne. No bo z czym innym może się kojarzyć komora? A celna? Mam wrażenie, że znakomitej większości nie kojarzy się z niczym przyjemnym. Taką komorą celną może być zły humor, którym obdarzamy ludzi wokoło, zwłaszcza bliskich. Albo wygórowane oczekiwania czy idealistyczne wizje, które – gdy nie są spełnione – powodują rozgoryczenie a nawet gniew, który może być w niewłaściwy sposób wyrażony. To taki swoisty podatek, z którym inni się muszą zmierzyć.
Ale Pan wzywa, aby zostawić wszystko, co się znajduje w tej komorze. Zaprasza, aby wstać i wyjść z tej komory, i pójść za Nim. Mało tego – zachęca, aby zostawić to wszystko na zawsze i pójść za Nim. Bo chce nas od tego oderwać, uwolnić, zwolnić z konieczności przebywania w komorze i powracania do niej. Idąc za Nim na pewno zapragniemy nowych rzeczy, nowego życia, nowych zwyczajów i form spędzania czasu. Ta komora celna nie jest ani Panu, ani nam do niczego potrzebna. Ani nic, co się w niej znajduje.
Dorota
P.S.
Świętujemy z Mężem dzisiaj naszą 16. rocznicę ślubu. Nasi Przyjaciele zdeklarowali się, że po Mszy Św. w naszej intencji zajmą się naszymi dziećmi, żebyśmy nigdy (pod żadnym względem) nie musieli utożsamiać się z bohaterami dowcipu:
Szaleje pożar. Małżeństwo wybiega z płonącego budynku.
Żona mówi do męża:
-Wiesz, Zdzisek, po raz pierwszy od 16 lat wychodzimy gdzieś razem…
Categorised in: Dorota