czyli im więcej dzieci „mamy”, tym więcej od nich możemy otrzymać. Jako mama pięciorga piszę to z całkowitym przekonaniem. O ile byłabym uboższa bez któregokolwiek z nich!
Czytając wpis Małgosi o „rodzicielstwie jakościowym”, na nowo uświadomiłam sobie, jak bardzo rodzicielstwo jest nie tylko przestrzenią dawania (rodzice-dzieciom), lecz również otrzymywania (dzieci-rodzicom). I jak rzadko się o tym słyszy. Tak wiele mam w pamięci pięknych, niezapomnianych chwil związanych z oczekiwaniem na narodzenie i narodzinami każdego z naszych dzieci, ich uśmiechami, gaworzeniem, pierwszymi słowami i krokami. Tak bardzo cieszy ich rozwój; te wszystkie zachowania czy sukcesy, które mogą być dla nas powodem dumy i satysfakcji.
Ale jest coś jeszcze, bardzo dla mnie istotnego. Świetnie pisze o tym Jesper Juul * :
„Prawdziwym darem od dzieci są wyzwania egzystencjalne, jakim obdarzają nas tylko dlatego, że są tym, kim są. Dzieci zmuszają nas do przemyślenia naszych destrukcyjnych wzorców i sprawiają, że zastanawiamy się, czy nadajemy się na rodziców. Demaskują nasze płytkie pedagogiczne próby manipulacji i domagają się naszej obecności. Obrażają nas, odrzucając nasze dobre rady i wskazówki, dumnie i rzeczowo domagając się prawa do inności. A postępując w sposób destrukcyjny, zmuszają nas do uznania naszych błędów. Krótko mówiąc: ich wyjątkowa kompetencja robi tak wielkie wrażenie, że albo musimy ją dostrzec, albo samych siebie okłamywać.”
Tę codzienną, wewnętrzną gimnastykę, dzięki której mam szansę stawać się lepszym człowiekiem, uważam za niezwykle cenny dar od dzieci.
I chwała za to Panu!
Basia
* Twoje kompetentne dziecko. Dlaczego powinniśmy traktować dzieci poważniej?, Wydawnictwo MiND 2011, s. 104
Categorised in: Basia