Przepraszam wszystkich za zdominowanie naszego bloga na tak długi czas. Wiele osób czeka na wpisy naszego znakomitego Zespołu, który cierpliwie i ofiarnie utrzymuje swoje pióra w milczeniu (choć niektórzy pisali już nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie i oni będą mogli do Was przemówić). Ja też czekam.
Dziękuję Wam wszystkim, wiernym Czytelnikom. Pisząc miałem zawsze w pamięci Was i Wasze dobro. Przyznam się Wam także, że to pisanie także i mnie bardzo dużo dało. Uczestniczenie w życiu z pełną świadomością – że nie jest ono tylko dla mnie, że powinno być dzielone, że Pan Bóg objawia się każdego dnia i mamy być świadkami Jego obecności pośród nas – przychodzi łatwiej, jeśli trzeba każdy dzień jakoś opisać.
Czasem było to bardzo trudne, bo było już bardzo późno (zdarzyło mi się zasnąć nad klawiaturą). Czasem nie było zasięgu. Czasem za dużo wrażeń i nie wiedziałem, co wybrać. Zawsze z obawą, żeby nie było za dużo mnie. Czasem trzeba było dużo modlitwy i czasu, żeby skreślić kilka zdań, a czasem nie nadążałem z pisaniem, tak szybko biegły myśli.
A pisałem wszędzie: w samochodzie (oczywiście jako pasażer), w samolocie, na lotnisku, w hotelu, pod palmą i bunk house, wpatrując się w jezioro i nad oceanem. Czasem z wyprzedzeniem, a czasem w ostatniej chwili. Raz się zawiesiłem i nic nie napisałem.
Najważniejsze jednak w tym wszystkim było to, że dzięki pisaniu mogłem bardziej świadomie łączyć się z Wami. Choć prawie bez komentarzy z Waszej strony – czasem docierały do mnie głosy, że czytacie. Tym bardziej dziękuję. Zabrałem Was, Kochani, w miejsca, które choć są tak piękne, że czasem dech zapierają, to jednak pozbawione obecności bliskich, z którymi można je podzielić, stawały się zawsze też miejscami nostalgii. Dzięki temu, że mogłem blogiem zabrać Was ze sobą, miejsca odwiedzane nabrały na nowo kolorytu.
Przeżyłem wiele i spotkałem cudownych ludzi. Z tym bogactwem niedługo Was odwiedzę na rekolekcjach, w Ogniskach, na spotkaniach w Łomiankach i wszędzie tam, gdzie Opatrzność pozwoli się odnaleźć. Szczęśliwy, bo spotkania z ludźmi są spotkaniami z Ich Stwórcą i Zbawicielem, i Pocieszycielem. Czy może być więc coś piękniejszego?
x Jarosław, już z Polski
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak