“Jeżeli komuś z was wpadnie do studni syn albo wół, to czyż nie wyciągniecie go natychmiast nawet w dzień szabatni?” (Łk 14, 5). Tymi słowami Pan Jezus wyjaśnia faryzeuszom – bardzo drobiazgowym i rygorystycznym w literze prawa – czemu uzdrawia w szabat.
Przykład syna lub wołu w studni bardzo działa na moją wyobraźnię. Dramatyzm tego obrazu wzmacnia fakt, że dziś do studni trudno wpaść z prozaicznego powodu: powszechnego braku dostępu do studni. Ale przecież w rodzinie bardzo często są takie sytuacje, że misterne, długo układane plany rozsypują sie jak domki z kart, bo wydarzyło się coś niespodziewanego, a zarazem wymagającego niecierpiącego zwłoki działania. Co wtedy? W służbach mundurowych krąży powiedzenie, że “zmiana decyzji świadczy o ciągłości dowodzenia” 😉 To reguła-wytrych, wszystko i zawsze do niej pasuje, a ona wszystko tłumaczy i usprawiedliwia. Ale sięgając głębiej – zawsze na końcu pada pytanie: duch prawa, czy jego litera? Zasada, czy człowiek?
Wiele podobnych wątpliwości padało w mediach w czasie Synodu o Rodzinie. Ale synod niczego nie zmienił w nauczaniu. “Kościół nadal ma być >szpitalem polowym<, ma odpowiadać na wszystkie rany i bóle człowieka, ale musi też zatroszczyć sie o zapobieganie i zastanowić się, dlaczego tak dużo jest tych, którzy potrzebują leczenia” (abp Henryk Hoser, wypowiedź podsumowująca obrady).
Człowiek, miłość, miłosierdzie – jedyne konieczności w życiu…
Andrzej O.
Categorised in: Andrzej O.