Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się! (Mt 14, 27)
Powodów do lęku znajdujemy bardzo wiele. Lęki dnia powszedniego. Czy zdążymy. Czy wystarczy. Środków, sił, czasu. Czy kochamy tak jak trzeba i co będzie, jeśli okaże się, że nadal za mało. Lęk przed odrzuceniem. Przed byciem zranionym albo przed skrzywdzeniem innych. Lęk, że nasze wysiłki nie zostaną zauważone czy docenione. Lęk przed utratą – bliskich ludzi, marzeń, dobrego imienia. Lęk o nasz z trudem chroniony wizerunek. Wreszcie również lęk przed Nim. Jak Apostołowie: “ujrzeli Go kroczącego po jeziorze” i “myśleli, że to zjawa”.
To chyba najgorsze, czego by dla nas chciał. Byśmy i tak już sparaliżowani przez rozmaite lęki, bali się także i Jego. Bo przychodzi położyć rękę na Twoim ramieniu. To ręka, która nie cofnie się, gdy będzie Ci trudno albo zwątpisz. Ta sama ręka weźmie Cię pod pachę, gdy się przewrócisz – żebyś znowu wstał i miał siłę iść dalej.
I byż mógł ufać nadziei, że w Nim wszystko będzie w końcu dobrze – nie swoim lękom.
M
Categorised in: Małgorzata Rybak