Lotniskowe spowolnienie

March 9, 2013 12:00 am

Ilość procedur do przejścia na lotniskach powoduje, że trzeba być dwie godziny wcześniej. Odprawienie bagażu, przydzielenie miejsca, przejście przez security, dotarcie do gate, zajęcie miejsca w samolocie najwcześniej jak się da, żeby mieć szansę na włożenie podręcznego bagażu na półkę zajmuje sporo czasu. Tym bardziej, że często w każdym z tych miejsc tworzy się kolejka. Wszystko to powoduje, że czas spowalnia, można gdzieś po drodze zgubić pośpiech, tak łatwo wkradającą się nerwowość w ruchach, tę ważność misji, która nie jest z Góry, tylko z nas. I choć wygląda to na marnowanie dużej ilości czasu (na lotach długich może to być nawet do 7- 8 godzin) ja się z tym spowolnieniem dobrze czuję. Wreszcie można spokojnie odmówić Ojcze nasz :-).

W Londynie mgła. Samoloty przekierowane na inne lotniska, opóźnienia, ryzyko nie zdążenia na następny samolot. A nad tym wszystkim to spokojne poczucie bezpieczeństwa, że nade mną Boża Miłość, która zadba o wszystkie szczegóły. Ciągle jest ten wyjątkowy czas na to, żeby uwierzyć miłości. W wyniku tego wszystkiego teraz mam 5 godzin czekania na ostatni lot tego dnia do Brukseli, bo na mój się spóźniłem, następny nie miał wolnych miejsc, więc dla mnie został ostatni. Zawsze wtedy jest pytanie: co przez to OPATRZNOŚĆ chce powiedzieć?

Ze względu na długie czekanie dostałem voucher na 10 funtów. Więc poszedłem coś zjeść na koszt British Airways. Obsługująca mnie kelnerka zdecydowanie nie wyglądała na Angielkę, więc zapytałem się skąd jest. Reszta rozmowy mogła odbyć się po polsku. Powiedziała krótko: muszę z księdzem porozmawiać, bo się pogubiłam. I wszystko stało się jasne. Jak się pomyśli, jak potężni są Aniołowie, którzy to wszystko organizują, to aż ciarki przechodzą.

Wasz korespondent

Fr. Jay

Tags:

Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak