Jadę z trójką naszych dzieci na zakupy w lokalnej edycji znanego portugalskiego dyskontu na “b”, którego jednak nie pomścili nasi piłkarze podczas tegorocznego Euro. Bo blisko, niedrogo i można się uwinąć szybko, co jest szczególnie ważne dla mnie z powodu półtorarocznego Pawełka. Idzie nam świetnie i we współpracy ze sobą nawzajem oraz listą, spisaną przez średniego syna. Przynajmniej przez pierwsze pięć minut. Potem najmłodszy przestaje wytrzymywać w wózku, ląduje u mnie na rękach i kontynuuję w wersji “na przetrwanie”, jedną już tylko ręką zbierając z półki, co potrzeba. Starszaki w innej części sklepu razem z wózkiem.
Opowiadają mi potem historię. Spotkała ich nieznana pani, która wpadła na Krzysia – znalazł się w alejce z koszykiem po tej samej stronie, co ona. Głośnym “przepraszam” przestawiła koszyk, a po odejściu kilku kroków wykonała piruet na obcasie i – używając pełnej emisji głosu, by wszyscy dobrze usłyszeli – dodała: “MATKA WAS NIE WYCHOWAŁA”.
Słuchając relacji, najpierw, jak to ja, zagotowuję się w środku aż do wrzenia. Ale pani wyszła już ze sklepu, niczego jej nie wytłumaczę. Mówię do poruszonych tym wszystkim dzieci, że niestety braki zaszły w wychowaniu tej kobiety – bo nie wie, jak to przykro, gdy się komuś coś tak niegrzecznego mówi.
W innej znanej sieci, chemicznej, niemieckiej i na “r”, już dwa razy zdarzyło się, że osoba stojąca w kolejce za mną i wózkiem z Pawełkiem pomogła mi wyłożyć zakupy przy kasie czy też je spakować. I chciałabym, chciałabym bardzo wychować siebie samą i nasze dzieci na kogoś, kto nie zacznie spotkania z drugim człowiekiem od osądu, ale od życzliwego pytania: “jak mogę pomóc?”.
M
Categorised in: Małgorzata Rybak