Kiedyś usłyszałem stwierdzenie, że modlitwa rodzinna jest modlitwą głębokiej wiary. Bowiem trzeba bardzo wierzyć, że to jeszcze jest modlitwa :). Przypomniałem sobie o tym w trakcie obserwacji naszej dziatwy podczas modlitwy wieczornej. Wiele w tej modlitwie ruchu, przemieszczania się, często zajmowania się bardziej najmłodszym Juniorem niż samą modlitwą. Czasem wręcz trochę chaosu. Jak w życiu.
Zetknąłem się też ze stwierdzeniem, że rodzicielstwo stale konfrontuje nas z tym, jak wielki bałagan i nieprzewidywalność jesteśmy w stanie znieść :).
A Bóg przenika wszystko. I nasze bałagany, i chaos w trakcie modlitwy. Nie wiem czy mam prawo, ale tak sobie myślę, że dla Niego ład modlitwy z dziećmi jest sprawą drugorzędną. Głównie cieszy się z tego, że jednak znajdujemy czas, który chcemy poświęcić Jemu. I dlatego warto z tego czasu nie rezygnować. Także dlatego, by uczyć dzieci, że modlitwa nie musi mieć miejsca tylko wtedy, gdy cisza i spokój na to pozwala. Dialog z Nim warto prowadzić pośród naszego, czasem tak trudnego i zabieganego życia. Do czego praktykowania bardzo zachęcam.
Michał
Categorised in: Michał