O niewyobrażalnej tragedii, jaką była śmierć dziecka w samochodzie dowiedziała się Polska z mediów. Nie spodziewałem się, że jako komentarz do sytuacji usłyszę od kogoś znane już: gdzie był Bóg? Dlaczego nie natchnął kogoś, by tamtędy przeszedł? A może natchnął. Może tych natchnień było mnóstwo, tylko nikt nie odpowiedział. Czy my słyszymy i odpowiadamy na każde Jego wezwanie? Czy poddajemy się podszeptom Anioła Stróża?
Tak bardzo wiąże mi się opisany problem z dzisiejszym świętem. Dzisiaj proklamujemy obecność Boga w świecie. Pragniemy go zaprosić do naszych dzielnic, na nasze ulice, do naszych miejsc pracy itp. Porównywałem ostatnio także i siebie do MP3, telefonu. Tak z przymrużeniem oka. A dzisiaj całkiem serio nasuwa mi się pewnie przez niejednego z Was słyszane porównanie, byśmy byli monstrancjami. By w nas był widoczny Bóg. Byśmy nieśli go do naszych dzielnic, domów, zakładów pracy. Zastanawiam się, czy to jest możliwe? Czy jest możliwe, by ktoś obserwując nasze działania, podejmowane decyzje, życiowe postawy, nas w codzienności mógł zadać sobie pytanie: jakie jest źródło jego/jej działania? Czy to możliwe, by to doprowadziło go do Boga? Może nie łatwo, ale jest możliwe. Lecz chyba za mało jeszcze w nas „monstrancji”, skoro stale ludzie pytają: gdzie był Bóg? A może i On sam przechadza się dzisiaj naszymi ulicami i szuka… monstrancji, w których mógłby zamieszkać i objawiać się innym?
Michał
http://info.wiara.pl/doc/2043439.3latka-zostawiona-w-aucie-na-upale-zmarla
Categorised in: Michał