“Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony.” Mt 13,58
Piasek, słońce, on, ona-i-dziecko. Zmierzają ku wyjściu z plaży. On idzie przodem, z parawanem, torbą plażową, dmuchanym delfinem, płetwami i lodówką turystyczną. Ona idzie za nim, na rękach niosąc dziecko. Dziecko, takie między rokiem a dwoma latkami, płacze. Mówiąc językiem kolokwialnym – niech Czytelnik wybaczy – drze się. Ona mówi do dziecka: “już, już zaraz, tylko przystaniemy w cieniu.”
Gdy on jest dwa kroki od cienia, rzucanego przez krzaki na wydmach, ona nie wytrzymuje napięcia, zatrzymuje się, stawia na piasku dziecko i krzyczy do niego: “no daj jej w końcu tą jej sukienkę!!!” Okazuje się bowiem, że dziecko jest księżniczką, której na czas nie dostarczono królewskiej szaty. Plażowicze z zaciekawieniem kibicują. On próbuje tłumaczyć, że tu zaraz cień, ale już wiadomo, że przegrał. Pewnie nie umie powiedzieć, w którym momencie z roli męża został zdeklasowany do tragarza, i “tego trzeciego” w jej związku z dzieckiem.
Więc jeszcze raz: ona daje dziecku wszystko, i wszystkiego oczekuje od męża. A można tak: ona otrzymuje wszystko od Boga, by posiadać i szanować siebie samą, i z wielkoduszności serca być dla męża, i dla dziecka.
Nikt nie lubi być nikim.
Małgosia
Categorised in: Małgorzata Rybak