“…nic Cię to nie obchodzi, że giniemy…?” (Mk 4, 38)
Właściwie to, że “giniemy”, jest nawet drugorzędne; najgorsza jest ta myśl, że “nie obchodzi”. Jakaż to straszna samotność, nie obchodzić nikogo. Jaki ból. Jaki smutek, być na mapie zajętego świata innych ludzi białą plamą. A co dopiero Pana Boga.
Jeśli szatan sieje w sercach zwątpienie, to chyba jest strategia, która najbardziej skutecznie niszczy naszą relację z Ojcem. Przekonać nas, że Go nie obchodzimy. Sprawić, byśmy pływali po powierzchni zdarzeń: jeśli są trudne, to znaczy, że Mu na nas nie zależy. To jakby usunąć z tego, czym jest prawdziwa miłość, owe głębiny poznania i zażyłości, i zostawić tylko pomarszczone fale wzburzonego jeziora, które tak przeraziło uczniów – i nas też przeraża.
A On pragnie, byśmy byli Go pewni: że na głębinach, w przepaściach Jego serca, jesteśmy wyryci tak głęboko, że nic nie obchodzi Go bardziej niż każdy z nas osobno – i razem. Więc może zamiast “nic Cię to nie obchodzi” – spróbować “wiem, że bardzo mnie kochasz i że jesteś blisko”.
M
Categorised in: Małgorzata Rybak