Nie rozumiem, ale…

January 25, 2017 5:04 am

Gram w gry. Planszowe. Nałogowo wręcz; praktycznie co tydzień spotykamy się z kolegami na “męskim graniu”. Bronimy męskości tego grania jak twierdzy. A dlaczego? Prosty przykład: kiedy wracałem z męskiego grania (gdzie Ola zna praktycznie wszystkich, bo to nasi wspólni znajomi), kiedyś często padało pytanie: „a co u tego a tego słychać?” Albo: „a nie mówił może o tym, że…”. Na co ja za każdym razem odpowiadałem: “nie, nie wiem”, co budziło niezmiennie wielkie zdziwienie Żony: „no jak to nie wiesz? Byliście razem przez 6 godzin i nic?”. No nie, przecież poszliśmy grać. I właśnie dlatego grają sami faceci. 😉

Na szczęście po kilku takich „barwnych” dialogach Ola zrozumiała – albo raczej zaakceptowała (podejrzewam, że żadna kobieta nie jest w stanie tego zrozumieć, ale rozsądne zdobędą się na akceptację) – że faceci tak mają. Akceptacja (nie mylić ze zrozumieniem) różnych sposobów komunikacji (a w przykładzie wyżej – w ogóle potrzeby jakiejkolwiek komunikacji) jest szalenie istotna. Ja też np. nie rozumiem, jak to możliwe, że wieczorem totalnie padnięta małżonka ma siłę przez 40 minut opowiadać mi o nowej lampie, kwiatach do salonu czy planach na przyszłoroczne Święta.

Zrozumienie tego, że nie wszystko musimy rozumieć, zdecydowanie ułatwia komunikację.

Łukasz

Tags: ,

Categorised in: Łukasz Czechyra