“Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie”. (Mi 7, 18)
Kolejna już wizyta w tym dniu u lekarza. Wpadamy w ostatniej chwili, z wózkiem, z najmłodszym całym mokrym od śniegu; Ania, najstarsza, kaszle, jakby miała płuca wypluć. Konsultacja i długo wyczekiwana. Ale pani doktor krzyczy na nas już w drzwiach, że chciała wcześniej wyjść. Spóźnieni jesteśmy na naszą wizytę tylko o minutę.
Cała wizyta przebiega w atmosferze połajanek i niesłuchania. Myślę o przejechanych 25 kilometrach i nie wiem, co powiedzieć. Wychodzimy z niczym zupełnie i umawiam kolejną wizytę, a potem proszę na recepcji o druk do wypisania reklamacji. I piszę dużo. Piszę z łomotem serca, używając wykrzykników. Bo w końcu trzeba powiedzieć w życiu basta. Pani doktor wychodzi akurat i w lobby zagląda mi przez ramię, pytając: “A co pani tam pisze?” – “Refleksje po naszym spotkaniu”, odpowiadam spokojnie.
I gdy składam podpis, Ania mówi do mnie poważnie: “Mamo, ta pani miała takie smutne oczy”. I patrzę w oczy córki, a potem chowam kartkę do torby. Reklamacji nie będzie. Trudno, potraktowano nas kiepsko. Ale może coś pod tym było. “Może goście mieli do niej przyjść, może coś jej wypadło” – wyliczamy z córką, turlając mokrego Pawełka z powrotem do auta.
Jest w miłosierdziu jakaś pociągająca i niewyobrażalna przepaść piękna i prawdy. Nie w spieraniu się o jotę i kreskę, ale w puszczaniu w niepamięć. W serdecznym wytłumaczeniu, darowaniu, odpuszczeniu bez warunków. “Ta pani miała smutne oczy”.
M
Prosimy bardzo o otoczenie modlitwą Programu 1: JA+TY=MY w Warszawie, w “Dobrym Miejscu” – by udało się uczestnikom w przestrzeń serdecznego miłosierdzia wejść, a Prowadzący – by mogli im w tym bez przeszkód towarzyszyć.
Categorised in: Małgorzata Rybak