Kochana Louise wraz ze swoimi dwoma przyjaciółkami zabrała nas dziś w odwiedziny do św. Józefa. Peak District, przepiękne wzgórza pokryte prawdziwym wrzosem, tak bardzo angielskie, ze już bardziej nie można, kryją w sobie maleńka kapliczkę w kształcie ula, która jest miejscem szczególnej czci św. Józefa. Maleńka półeczka, która może stanowić ołtarz i obok stojący klęcznik całe zasypane dowodami miłości do św. Józefa – karteczki z prośbami, cenne drobiazgi jako wota, świece, kwiaty… W tej maleńkiej kapliczce sprawowałem Msze św. Dziękowaliśmy, prosiliśmy, oddawaliśmy Mu wszystkie sprawy. Wiemy, że bardzo z nami był, że tak wiele dokonał w sercach, że o wszytko się tak cudownie zatroszczył.
A potem prawdziwy piknik. Nic to, że początek marca. Nie ma wycieczki bez prawdziwego pikniku. Były więc i koce, i termosy z kawa, kanapki, sałatki, talerzyki, kubeczki, serwetki. Nie zabrakło żadnego drobiazgu. Nawet słońce dopisało. I wcale nie przeszkadzał leżący ciągle w różnych miejscach śnieg. Był jak najbardziej na miejscu.
Dzień przerwy, dzień pożegnania z członkami Teamu: Małgosią i Andrzejem.Jak bardzo byli pomocni, jak dobrze, że byli. Jak piękne świadectwo dali. Aż trudno podziękować. W najbliższy weekend czeka to Karolinę i Tadeusza. Pewnie trochę prościej bo po Polsku, ale też zawsze to trud i odpowiedzialność.
Jutro w drodze do Glasgow odwiedziny u bł. kard. Newmana. Dobrze będzie go odwiedzić wcześniej, skoro w Glasgow konferencja od Newmana do Jana Pawła II. 😉
Polecam się stale Waszej pamięci. I podroż powrotną Gosi i Andrzeja. I moje dalsze przemieszczanie się. Jak widzicie ciągle nie brakuje intencji od nas. Ale też i o Was zawsze pamiętający
Wasz korespondent
Fr. Jay
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak