bo przecież zamiast jechać samochodem, można tych, co mieszkają dalej, odwiedzić wycieczką biegową. Gdyby nie fakt, że w drodze spotkał mnie dość intensywny deszcz, wizyta nie byłaby tak kłopotliwa dla Gospodarzy, którzy coś z lejącą się ze mnie wodą musieli zrobić. 😉
Żeby do nich trafić, musiałem wybrać właściwą ulicę odchodzącą w bok od głównej i tu trochę czasu biegowego mi zeszło. Okazało się bowiem, że nazwy ulic nie zostały umieszczone na ich początku, ale czasem dopiero gdzieś na jakimś domu kilkadziesiąt metrów w głąb ulicy. Więc musiałem wbiegać w każdą, żeby się przekonać, czy to ta właściwa, czy nie.
Ile razy skręcamy w uliczki, które nie są dobre i wymagają natychmiastowego wycofania się. Ponazywałem moje ulice, którymi chcę kroczyć: łagodność, szacunek, bycie darem…
Jeśli na drodze, w którą skręcam, tego nie ma, to trzeba szybko uciekać, szybko wracać do siebie, bo … to nie jest moja droga.
xj
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak