poniedziałek

July 14, 2014 5:00 am

Podobno poniedziałek rano w stałych okolicznościach pracy i życia domowego wydobywa z naszego serca miejsca najbardziej zranione, pamięć rzeczy trudnych, niepokój i wszystkie te przykre uczucia, których nie zabieramy ze sobą i odświętnym ubraniem na niedzielną Mszę, a które mówią o nas tak wiele.* Bardzo mi się ta teza spodobała, choć wakacyjne poniedziałki – bez wczesnej pobudki wszystkich i konieczności wyrobienia się – różnią się bardzo od całorocznych.

W stanach najmniej odświętnych doznajemy odczucia, że Bóg został w kościele, czy w Niebie, czy jest zajęty “wydarzeniami na szczycie”. A On chciałby, żebyśmy wiedzieli, że właśnie wtedy jest najbliżej nas. Gotowy do rozmowy o naszej “ziemi niczyjej”. O tym, co permanentnie nie wychodzi, czego się obawiam, w czym jestem “sam”. Rozumie, co się z nami dzieje, nawet jeśli my nie potrafimy powiązać faktów. I jest bardzo zainteresowany przychodzeniem nam z pomocą, by Jego pokój i miłość zamieszkiwały miejsce, których dla nich przewidział: nasze serca.

Także w Monday morning. Choć każdy ma pewnie inny swój trudny moment: może piątek wieczór, może sobota, może zakręt z niedzieli w poniedziałek. Nie ogranicza Go nasz osobisty kalendarz, bo na każdym dniu wypisał swoje imię, swój czas dla nas i swoją bliskość. Jak dziś.

Mplus

*Thom Gardner, Healing the Wounded Heart

Tags: ,

Categorised in: Małgorzata Rybak