Od tygodnia jestem z powrotem w Domu. Miało być jeszcze szkolenie dla par trenerskich w Kolumbii, a potem wspólnie z nimi Program 1 oraz pierwsze w historii w Meksyku szkolenie dla księży, którzy już uczestniczyli w JA+TY=MY jako obserwatorzy i chcieliby się nauczyć prowadzenia naszych Programów. Podzieliliśmy też już zadania na gruntowne szkolenie (z symulacją warsztatów) dla par trenerskich w Meksyku, ale trzeba było wszystko to odwołać i przesunąć na inny termin. Powodem jest niezwykle szybko postępująca choroba ks. Darka, który wydaje się, że jest już na „ostatniej prostej” do Domu Ojca.
Kiedy się z nim żegnałem przed wyjazdem i otrzymałem jego serdeczne i żarliwe błogosławieństwo na tę misję pracy z małżeństwami, tak przez niego wspieraną i przynoszącą mu tyle radości, ciągle tryskał radością i silną wolą życia mimo unieruchomienia w łóżku przez tyle już miesięcy. Kiedy wróciłem po niecałych dwudziestu dniach, zastałem mojego Brata w ogromnym cierpieniu, walczącego o każdy prawie oddech i coraz częściej nieprzytomnego.
Miejscem największej walki jest sprawowanie codziennej Mszy św. Czasem trzeba poczekać, żeby pozbierał siły na modlitwę konsekracyjną, czasem kilka razy zaczyna „swoją” część modlitwy eucharystycznej, przewidzianej dla koncelebransa. Tu widać najbardziej, że kapłaństwo jest zjednoczeniem z ofiarą Pana Jezusa; że kochać Go i być z Nim jest istotą naszego posługiwania; że kapłaństwo to nade wszystko “być”, z którego wynika także nasze “działanie”. Ta druga część jest już naszemu Bratu odebrana.
Wchodzimy w to nasze – rozpisane na różne godziny i formy – „być” z ks. Darkiem z poczuciem uczestniczenia w misterium życia oglądanym z perspektywy Nieba, gdzie ziemia jest tylko przedsionkiem, a życie jest wiecznym przebywaniem z Bogiem, który jest miłością; gdzie liczy się na Boże miłosierdzie, a nie na własne dokonania; gdzie wyszeptana z trudem prośba ks. Darka: „pić” przenosi na Kalwarię – tam ostatecznie zwycięża miłość do najświętszej woli Bożej.
Nikt z nas nie wie, kiedy zostanie wypowiedziane to Darkowe „wykonało się”. Dziękujemy za każdą chwilę z nim, choć tak bardzo boli trwanie przy jego bólu. Odpowiadam uściskiem na jego zaciśniętą z bólu na mojej dłoni dłoń; czasem patrzymy sobie w oczy, bez słów, choć częściej otulam go różańcami odmawianymi w ciszy, żeby pospał trochę i nabrał sił do dalszej walki. Ważne, że nie jest sam, że w każdej chwili ktoś z jego Wspólnoty jest z nim, podobnie jak jego rodzice, którzy przyjechali, żeby mu towarzyszyć. Patrzę z szacunkiem ogromnym na jego mamę, która pomogła mu przyjść na świat, gdy dziś podaje mu wodę albo poprawia piżamę. Miłość wypowiada się przede wszystkim przez obecność. Dlatego Pan Jezus został z nami w Najświętszym Sakramencie, żeby nam nieustannie mówić, że jest, że nas nie zostawi, że Jego miłość zwycięża śmierć.
Dziękuję Wam wszystkim za trwanie razem z nami przy ks. Darku. We wtorek o 19:00 można przyjść i pomodlić się szczególnie za niego w czasie nabożeństwa w Kaplicy Zaślubin.
Ks. Jarosław
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak