Nie da się zbyt długo żyć bez adoracji Najświętszego Sakramentu. W zeszłym tygodniu, po kilku dniach pobytu w SLC, udało mi się wybrać na 3 godziny do kościoła. Chciałem być jak najbliżej Najświętszego Sakramentu. Jak bardzo potrzebuję być blisko Niego, niewiele mówić, po prostu być z NIM. W Jego towarzystwie wszystko się uspokaja, wraca na swoje miejsce, a mój wewnętrzny człowiek nabiera siły.
Dookoła mnie mnóstwo kościołów. Na każde 360 rodzin przypada jeden kościół. Gromadzą się w nim 3 wards (po 120 rodzin każda). W każdą niedzielę większość z wiernych uczestniczy w trzygodzinnym programie parafialnym, podzielonym na trzy części: liturgiczną, biblijną i spotkania stanowe. Każda ward ma swoje godziny (9-12, 11-14, 13-16). To naprawdę godne podziwu.
Ale nie ma w pobliżu kościołów katolickich. Przynajmniej w takim, żeby się tam dało dojść czy dobiec (bo to też jakaś opcja 😉 ). A mnie tak tęskno do adoracji. Dla nas Najświętszy Sakrament jest miejscem spotkania z najdroższą nam Osobą. Tym, który nas umiłował, który patrzy na nas jak na swoich braci i siostry. Jak bardzo pomaga rozpoznać swoją tożsamość stanięcie przed Nim. Żadna chwila nie jest warta tyle, ile ta spędzona w Jego obecności. Nawet jeśli „w Nim poruszamy i jesteśmy”.
Z najserdeczniejszą pamięcią o Wszystkich z “Przystani”
ks. Jarosław
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak