Intensywny tydzień dobiega końca. Niektórzy uczestnicy mówili, że od piątku, kiedy tu przyjechali, jeszcze ani razu nie wyszli poza hotel. Tyle zajęć od rana do późna w nocy, bez innej przerwy niż na posiłek, powoduje, że dziś wszyscy już jakby na zwolnionych obrotach.
Kilka dni temu w Faculty room, miejscu, gdzie spotykają się wykładowcy tego szkolenia, dzielili się oni refleksją, że to dopiero początek, a już tak zmęczeni, jakby to była końcówka. Rzeczywiście, był to bardzo intensywny czas.
Ale też i czas niezwykłych spotkań, historii, świadectw i przemian. Wstrząsające świadectwo lekarki, która przyszła szukać ratunku w NaProTechnologii, bo już nie wiedziała, jak pomagać swoim pacjentkom zmagającym się z różnego stopnia depresjami i „leczonym“ ciągle antykoncepcją; świadectwo lekarza, który przestał wykonywać zabiegi obezpładniające kobiety, ale po jakimś czasie do nich wrócił, bo został zupełnie sam i dopiero teraz znalazł siłę, by zacząć nowe życie jako lekarz „NFP only“ (czyli tylko stosujący metody rozpoznawania płodności); świadectwa ludzi, którzy wrócili do wiary, widząc wielką troskę Kościoła o prawdę i służbę prawdzie.
Czy też to przejmujące świadectwo jednej uczstniczki, która zapłakana dzieliła się radością, że jej syn został przyjęty do Seminarium Duchownego. Powód do radości zrozumiały, choć w jej wypadku oznaczało to coś jeszcze więcej. Zgwałcona jako 15-latka, została zawieziona przez rodziców do kliniki aborcyjnej i tam pozostawiona, żeby “udzielono jej pomocy”. Gdy po USG dowiedziała się, że teraz idzie na zabieg, zdziwiona dopytała, na jaki. Mimo tego, że miała tylko 15 lat, powiedziała, że to nie wchodzi w grę. I wróciła sama do domu idąc 45 mil (to przeszło 72 km!). Teraz ten uratowany chłopiec, jej pierwsze z siedmiorga dzieci, zadzwonił do niej, że został przyjęty do Seminarium.O wielu innych wspomnieć nie mogę, ale wszystkie one przepełniają serce radością.
Osiemdziesięcioro uczestników, z tylu krajów i tylu stanów, w dniu przyjazdu dla siebie nawzajem obcy – dziś, powoli kończąc, są już serdecznie powiązani. Bóg miłości i życia, przyjęty otwartymi ramionami do głów i serc, już w nich działa cuda. Dobrze jest być tego świadkiem i cieszyć się radością „przyjaciela Oblubieńca“.
Za Wasze wsparcie, pamięć w modlitwie i towarzyszenie – bardzo dziękuję.
Z błogosławieństwem
xj
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak