Ostatecznie przybyło na Program 14 par. Od 7 do 30 lat życia małżeńskiego. Przyszli, bo zostali zaproszeni przez Beatriz i Pepe. W tym gronie tylko 4 osoby miały okazję mnie poznać wcześniej w Omaha. Jest to więc zdecydowanie bardziej owoc zaufania do zapraszających, niż owoc wiedzy o Programie (choćby przez świadectwo innych). Z niektórymi rozmawiam przed rozpoczęciem i jestem pod wrażeniem i znajomości języka, i otwartości na coś dla nich zupełnie nowego.
Poziom przygotowania całości przekracza wszelkie wyobrażenie. Nawet Wrocław będzie musiał się zdrowo napracować zanim dogoni Meksyk. Nie będę pisać szczegółów, ale zdjęcia powiedzą jak to wyglądało (wiecie, takie drobiazgi, jak kelnerzy w profesjonalnych strojach, stoliki w ogrodzie, kwiaty na stołach, świece, śliczne słońce i ciepło itp.) Nie wiem, czy obędzie się bez wizji lokalnej ma miejscu, oczywiście w celu wyrównania standardów i badań nad jakością, jakiejś poważnej delegacji z Wrocławia czy może nawet innych Ośrodków? 🙂
Uczę się tu przez cały czas trochę innego tempa i przywiązania do elastyczności w punktualności. Choć podobno im dalej na południe, tym … ciekawiej.
Reakcja na treści przekazywane jest bardziej niż serdeczna. W końcu to Latinamerica. Wszystko przeżywa się tu żywiołowo. I te komentarze: “Padre, to niesamowite, że ten Program powstał w Polsce a mówi dokładnie o naszej rzeczywistości.”
Dziś już zbliża się do końca. Gdy to piszę, trwa czwarty warsztat i za chwilę wszyscy zasiądą do ostatniego punktu programu – małżeński dialog w połączeniu z Romantic Dinner: przy świecach, dobrym winie i cudownej muzyce. To jest możliwe chyba tylko w Meksyku. Póki co. Czekają już w Brazylii i Kolumbii. 🙂
Z modlitwą
Padre Jota
Godzina małżeńska:
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak