To motto znalazłem na książce Jerzego Skarżyńskiego na temat maratonów i ultramaratonów. Kiedy bowiem chcesz się zmierzyć z tak poważnym odcinkiem, jakim jest maraton, czyli 42.195 km czystego biegu, to nie da się do tego podejść jak do porannej przebieżki dla podtrzymania kondycji.
Trening do maratonu wymaga od początkującego biegacza ok. 27 tygodni treningów. W “magicznej” formule 3 x 30 x 130, czyli 3 razy w tygodniu, min. 30 min z tętnem 130.
Brzmi bardzo spokojnie, mamy dużo czasu, zaczynamy od marszów, dodając potem marszobiegi, by wreszcie po raz pierwszy przebiec 30 min non stop. Ale gdy się zapiszesz na bieg maratoński, wpłacisz należne opłaty i dostaniesz numer startowy, to już robi się gorąco. Bo wtedy opuszczenie treningu – to nie zwykłe zrezygnowanie z przebieżki, tylko strata na kondycji, którą rozliczy maraton. A on rozliczy cię z każdego dnia. Wierzcie mi.
Jak bardzo się cieszyłem, kiedy po przysłowiowej “ścianie” na jakimś 30-31 km już wiedziałem, ze jestem w stanie ukończyć bieg. Jak byłem wtedy szczęśliwy! Zwłaszcza z tych treningów, na których pot lał się ze mnie strumieniami, albo kiedy w czasie wspólnej pielgrzymki z moimi Braćmi w kapłaństwie z okazji XXV-lecia kapłaństwa byliśmy w Ziemi Świętej i oni szykowali się do kolacji, a ja wyruszałem na trening. Jak cieszyłem się z tego, ze pokonałem tyle razy mój “opiekuńczy” wewnętrzny głos – dziś sobie odpuść, pada, jest zimno, jutro pobiegniesz więcej. NIE! Dziś masz zrobić to, co jest na dziś. A wiesz, co masz robić, bo nie biegasz, tylko trenujesz.
I Twojej satysfakcji na mecie nic Ci nie odbierze, bo nie ścigałeś się z ludźmi, tylko wygrałeś ze swoją słabością.
“W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem” (1 Tym 4, 8). Co z Twoją drogą do Nieba? Biegniesz, czy trenujesz?
X Jarosław
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak