przytul

July 27, 2015 5:00 am

Była to jedna z “nocy ciemnych”. Nie w sensie wyżyn teologii duchowości św. Jana od Krzyża, który zawsze mnie przerażał i strawny był jedynie, gdy o nim pisał Wojtyła. “Noc ciemna” to w moim doświadczeniu przedłużający się “moment”, gdy Niebo wydaje się zamknięte, a my wydani na pastwę żywiołów, krusi tacy i nic nie znaczący z perpsektywy wieczności. I żadne tłumaczenia nie sprawiają, że to poczucie mija.

Noc była ciemna dosłownie i w przenośni. A nawet środek nocy, gdy najbardziej pozbawione nadziei myśli kłębiły się w głowie, pozbawiając resztek snu. I pamiętam modlitwę, która szła z samego środka tego cierpienia: “Chciałabym, Jezu, Ciebie dotknąć. Chciałabym doświadczyć, jak to jest, że jesteś obok. Że mnie kochasz. Chciałabym, żebyś mnie przytulił, ale to zupełnie niemożliwe”. Burzliwe życie wewnętrzne odbywało się całkiem bezgłośnie i na zewnatrz wyraziło się jedynie intensywnym spoceniem oczu, a mimo to stala się rzecz przedziwna: o trzeciej czy czwartej w nocy obudził się mój mąż i objął mnie ramieniem. Prośba wysłuchana tak szybko zrobiła na mnie wrażenie piorunujące.

I pomyślałam, że Pan Jezus nie ma łatwo. Pewnie nie raz chciałby opowiedzieć nam o swojej niewyobrażalnej miłości i choć doświadczamy jej przez rozmaite znaki i małe (lub duże) cuda, zasadniczo jest skazany na gesty ludzkiej miłości. Gdy my przytulamy, On przytula. Klepie po plecach, podaje rękę, wypowiada uspokajające słowa naszymi ustami. Wobec naszych dzieci jest kompletnie bezbronny, ma tylko nas, by im opowiedzieć o miłości. By ich puste zbiorniki napełnić miłością na całe dalsze życie. Taką, którą da się “poczuć, zobaczyć, usłyszeć”* – najbardziej wzrokową, słuchową i kinestetyczną. Potem będą umieli z czymś pokojarzyć Jego miłość do nich, gdy będzie jej żywe wspomnienie.

M

*więcej o tym opowiada zasada “PZU” z Programu 2: MY+RODZINA.

Tags: , , , ,

Categorised in: Małgorzata Rybak