Kiedyś przerażał mnie bezkres morza, ów płaski widnokrąg, otwarty tak bardzo, że człowiek pozostaje wobec niego całkowicie bezbronny. Zdawało mi się często, że nie można się poczuć bardziej samotnym i opuszczonym, niż stając w kontekście tak ogromnej przestrzeni. Bardziej zawieszonym w próżni.
Dziś, gdy spaceruję brzegiem z dziećmi, odkrywam, że coś się zmieniło. Jest odpowiedź na tę ogromną przestrzeń w człowieku, której nie zatka żaden stragan z pamiątkami, żadne klapki, lody i gofry. Ta wołająca o bliskość otchłań znajduje ukojenie w Kimś nieskończenie od siebie większym, nieskończenie życzliwym, nieskończenie obecnym. Głębię tej przepaści zapełnia głębia niewyczerpanej Miłości. Można z niej nabrać łopatką, wiaderkiem i cysterną; Miłości nie stanie się przez to mniej. Nie będzie tak, że jak ktoś jej dostanie więcej, dla mnie nie starczy.
I można nabierać co dzień, bo Miłość chce się udzielać. Niczego bardziej nie pragnie niż wychodzić naprzeciw pustce.
Categorised in: Małgorzata Rybak