Jeszcze jestem pod wrażeniem wczorajszego Bożego Ciała. Tylu ludzi poszło za Jezusem ukrytym w przemienionym Chlebie. Tylu nas śpiewało “bądź uwielbiony od swego Kościoła”, tak wielu było uroczyście i odświętnie ubranych; stróżów już co prawda nie ma (są pracownicy agencji ochrony mienia), ale powiedzenie i skojarzenie pozostało ;-)To chyba druga taka okazja w ciągu roku, gdy publicznie przyznajemy się do Kościoła; pierwsza – to Wielka Sobota i święcenie pokarmów. Ale aby móc świadomie wyznawać katolicką wiarę, trzeba najpierw przyjąć chrzest. Właśnie dzisiaj, 5 czerwca, przypada rocznica mojego chrztu świętego. Nie jest ona w tym roku “okrągła”, by szczególnie ja celebrować, ale jest okazją do wspomnień (oczywiście opartych na relacjach rodzinnych) i refleksji. Przede wszystkim zaś to okazja do wdzięczności i podziękowań za dar życia, za łaski płynące z tego sakramentu, za Rodziców i Chrzestnych, za wszelkie dobro, które za ich przyczyną stało się moim udziałem… Wreszcie przychodzi także pytanie, jak wypełniam moje obowiązki wynikające z godności Ojca Chrzestnego…?Byłem, przepraszam, jestem ochrzczony w rycie przedsoborowym – nie dlatego, że moi Rodzice mieli takie pragnienie, tylko dlatego, że innego rytu wtedy jeszcze nie było. Ksiądz podał mi do ust egzorcyzmowaną sól, w czasie obrzędu przekładał stułę z fioletowej na białą, przy chrzcielnicy dotknął moich uszu i nozdrzy wypowiadając słowa: Effetha – to znaczy: otwórz się…
A potem? A teraz? Stale jestem zanurzony w śmierci Jezusa i w Jego zmartwychwstaniu. Przez chrzest święty otrzymałem godność dziecka Bożego – tak mówi katechizm. A co mówi mi sumienie…?
W naszej obyczajowości obchodzimy urodziny, imieniny, rocznice ślubu. Może warto także sprawdzić datę swojego chrztu i obchodzić ją jako pamiątkę przyjęcia do Kościoła; jako okazję do zastanowienia się nad własną wiarą; jako okazję do wdzięczności…
Andrzej O.

Categorised in: Andrzej O.