Skarżyłam się, zobacz, Panie, chcę przyjść do Ciebie, a tu zamknięte. Albo drzwi szklane, albo kraty, i dziesiątki metrów odległości do tabernakulum. I ja na tym klęczniku ustawionym w kruchcie jak za barykadą, jak nieproszony gość, któremu przypada miejsce na wycieraczce i kontakt w wizjerze.
Powie ktoś, zupełnie uzasadniony dystans, Ty Bóg, ja – człowiek. Wiem, a mimo to tak mi szkoda, że nie można wejść dalej, być bliżej. Mimo wszystko.
Odrzekłeś: Jak dobrze, że jesteś. Tego dystansu nie lubię i Ja. I tęsknię znacznie bardziej niż Ty. Najlepiej czuję się w Twoim sercu.
Jak dobrze, że dzisiaj niedziela i drzwi kościoła szeroko otwarte. I On już Ciebie wygląda.
Małgosia
Categorised in: Małgorzata Rybak